16 grudnia 2008

!reVOLT

Pojawił się nowy, choć pierwszy, numer pisma !reVOLT. Wydawcą Krytyczne Oko - sieć blogowa, którą współtworzymy. PDF fajna rzecz :)



Dla miłośników:
n-k: pismo_revolt
facebook: Re Volt

9 grudnia 2008

Zamieszki w Grecji

Studenci i uczniowie podpalają miejsca publiczne, niszczą samochody i sklepy. Działania są protestem na brutalne dziania policji w Atenach, gdzie został postrzelony 15-latek przez jednego z funkcjonariuszy. Jak podaje włoska gazeta Il Messaggero do wypadku w Grecji doszło podczas starć policji z młodymi anarchistami. Protesty przeciwko agresji policji odbyły się także w Berlinie i Londynie pod ambasadami Grecji.

4 grudnia 2008

Innowacje edukacyjne

Serdecznie zapraszamy na kolejne otwarte seminarium Koła Naukowego Na Styku:


Temat: Podejmowanie decyzji grupowych przez wypracowanie
konsensusu jako przykład innowacji edukacyjnej praktykowanej przez
współczesne ruchy społeczne

data 15.12.2008
w godz. 10.00- 12.00
miejsce IP( Inst. Pedagogiki) s.39

29 listopada 2008

Na styku profesorskiej i studenckiej retoryki i rzeczywistości

Nie milkną protesty pod hasłem "We won't pay for your crisis" przeciw reformie systemu edukacji we Włoszech. Czy i nas takie protesty czekają? Możliwe, że już niedługo. Uczestnicząc w piątkowej konferencji REA Edukacja szkolna i akademicka w Polsce, byliśmy zszokowani widząc jak profesorowie UG pod hasłem sprawiedliwości społecznej wygłaszają przed Minister Edukacji Narodowej z PO propozycje wprowadzenia płatności za studia. Najbardziej zadziwiające było to, że sugestie te nie były poparte żadnymi głębszymi analizami sytuacji studentów ani skutków, jakie reforma taka mogłaby mieć. Całość sprowadzono do kilku niby dużo mówiących argumentów, np. tego, że studenci po studiach wyjeżdżają (problemem w czasie debaty okazało się nawet to, że studiują w innych krajach!), nie popartych zupełnie żadną analizą tego, jakie skutki ma to dla polskiej gospodarki i społeczeństwa; tego, że studiują na więcej niż jednym kierunku (o zgrozo!); że ci co dostają się na studia dzienne to bogacze, którym często nawet nie chce się studiować...! Społeczeństwo zostało uproszczone do prostej dychotomii – bogaci z wykształconych rodzin (ci studiują bezpłatnie) i biedni z niewykształconych rodzin (ci studiują zaocznie). Nie ma więc już dzieci nauczycieli, pielęgniarek czy pracowników społecznych, ani bogatych dzieci z rodzin o niskim kapitale kulturowym. Nie ma dzieci z biednych rodzin, których rodzice starają się, żeby dziecko dobrze się uczyło i poszło na studia, nie istnieje logika „jeśli będziesz się starał i uczył, to świat stoi otworem”. Okazuje się, że jeśli jesteśmy studentami studiów dziennych, to na pewno rodzice opłacali nam przez całe życie korepetycje albo posyłali do lepszych szkół prywatnych, a jak jesteśmy biedni, to od razu patologia, słabe oceny i studia zaoczne. Nawet jeśli uczniowie z biedniejszych rodzin procentowo częściej studiują zaocznie, to nie jest to chyba powód, żeby wylewać dziecko z kąpielą i uzależniać możliwość studiowania jedynie od tego, czy stać kogoś na czesne (przy wielodzietnych rodzinach, jak w ostatnim reportażu z Filipin, tylko najstarsze będzie miało szanse na naukę). Rozwiązania takie jak np. duńskie stypendia na utrzymanie dla wszystkich dorosłych, którzy się kształcą (niezależnie czy na studiach czy w wieczorowej podstawówce) nie przyszły nikomu do głowy, bo najwyraźniej wszyscy chcemy obniżać podatki. Szkoda, że nasze uczenie się z przykładów innych krajów jest tak wybiórcze. Jeśli natomiast uważamy, że najbogatsi nie powinni dostawać takiego stypendium, to można by chociaż podwyższyć próg dochodowy dla ubiegających się o stypendia socjalne (bo jest śmiesznie niski) oraz wysokość tych stypendiów tak, żeby można się było utrzymać na studiach bez konieczności dorabiania w hipermarkecie. Zgadzam się, że problem jest też z dostępem na studia, bo dzieci niezamożnych i niewykształconych rodziców częściej słabiej się uczą (najprawdopodobniej, choć przyznam, że nie widziałam nigdy takich danych), ale tu rozwiązanie musi leżeć u podstaw, w edukacji wszesnoszkolnej. Problem kształcenia nauczycieli, którzy mogliby spełniać takie zadanie, a dokładniej, ich brak i negatywna selekcja do zawodu, został raczej sprowadzony do braku powołania niż warunków finansowych oferowanych przez polskie szkoły, co moim zdaniem znacznie utrudnia znalezienie rozwiązania. Być może szersza dyskusja toczyła się w dalszych częściach konferencji, na których niestety nie mogłam być – jeśli ktoś był, zapraszam do opisania tego w komentarzu do tego posta.

26 listopada 2008

Romski hip-hop

Romski hip-hop z kontrowersyjnym przekazem. Co Wy na to?

19 listopada 2008

Wielokulturowość w szkole i społeczeństwie duńskim

Serdecznie zapraszamy na otwarte seminaria
Koła Naukowego Na Styku.

Pierwsze seminarium:

Wielokulturowość w szkole i społeczeństwie duńskim

odbędzie się w poniedziałek, 24.11.2008
w godz. 10:00 – 12:00
w sali nr 39, IP

17 listopada 2008

Teatralny Ruch Oporu cz. 2

No i daliśmy się skusić Teatralnym Ruchem Oporu po raz drugi. Lekko wzmocnieni, ale generalnie potwornie przetrzebieni (wydarzeniami pierwszego dnia, może pogodą też), zasiedliśmy na widowni.

Spotkanie rozpoczęło się spektaklem „Wstyd” w reżyserii Ewy Ignaczak. Podobno była to historia na podstawie książki Heinricha Bölla "Utracona cześć Katarzyny Blum". Ale to w sumie nieważne, ważne co się działo. Oglądaliśmy przesłuchanie z lat 70. Facet przesłuchiwał kobietę. Kobietę niezwykłą. Z jej zeznań dowiadujemy się o jej drodze do emancypacji. Wychodzi z biedy, zdobywa proste wykształcenie, oszczędza zarobione pieniądze, z czasem kupuje mieszkanie. Jednocześnie, okazuje się, że w swych relacjach z mężczyznami wciąż musi walczyć o zachowanie godności. Zostawiła męża, bo nie okazywał jej czułości. Kupiła samochód, bo nie chciała być zależna od tego, czy ktoś ją odwiezie wieczorem po pracy do domu. Jej nieustępliwość i przestrzeganie ważnych dla niej zasad powodują, że jest szczęśliwa. Nawet opowiadanie swojej własnej historii sprawia jej wielką radość. Gdzieś jednak po drodze niezależna kobieta poznaje obecnie ściganego przez prawo mężczyznę. I w związku z tym, wszystko to, z czego Katarzyna jest dumna, staje się przedmiotem skrupulatnych dociekań prokuratora. Każdy jej krok, każdy zakup są podejrzane. W czasie gdy ona tłumaczyć się musi ze swojego życia, jej reputacja, osiągnięcia i rodzina bezczeszczeni są przez media gdzieś na zewnątrz. Domyślać się można tylko, że nie bardzo będzie miała do czego wracać.

Do tego, żeby spektakl okazał się polityczny potrzebna (i wystarczająca!) jest jednak, moim zdaniem, widownia. Gdyby zadać prymitywne pytanie „po której stronie konfliktu Katarzyna-prokurator jest widownia?”, to lud opowie się za Katarzyną. Intuicyjnie stajemy po stronie ofiary. „Wstyd” wytworzył jednak kilka momentów, w których można było zwątpić w taki zakładany stan rzeczy. W zasadzie mieliśmy 2 typy momentów. Pierwszy, gdy prokurator krzyczy na kobietę Ty dziwko! (lub podobnie) a wiele osób z publiczności reaguje chichotem. Drugi, gdy ofiara zwraca się bezpośrednio do publiczności i prosi: Zróbcie coś! Nie pozwólcie mu! [czy jakoś podobnie].

Byłem kiedyś na przedstawieniu, nie to mało powiedziane, uczestniczyłem raz w przedstawieniu, gdzie w podobnym momencie publiczność zaczęła skandować ONE SOLUTION – REVOLUTION! Od tamtego czasu, nie jestem pewien czy właśnie tego nie powinno się, od czasu do czasu, robić w teatrze. Takie doświadczenie zmienia świadomość. Daje jakieś poczucie sprawstwa. Ofiara dowiedziała się, że jesteśmy po jej stronie. Można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, że wspólne skandowanie upodmiotawia ludzi przez ich uprzedmiotowienie, to jest przez dobrowolne podporządkowanie się totalizującej formie jednego hasła.

Dzięki tym dwóm typom momentów „Wstyd” zawstydził.

A po spektaklu był wykład doktora Roberta Rogozieckiego „O Możliwości Zaangażowania Sztuki Masowej”. Tak jak pierwszego dnia festiwalu dominowali filozofowie francuscy, tak tego – niemieccy. Nie podejmuję się rekonstruowania rekonstrukcji podglądów na temat dzieła sztuki. Po pierwsze dlatego, żeby nie wywoływać znienawidzonych przez studentów zmarłych filozofów. Po drugie, dlatego że – jak usiłowałem przed chwilą pokazać – uważam że polityczność dzieła zależy głównie od jego odbiorców. Momenty polityczne mogą być dostrzeżone i wykorzystane przez widzów w każdym typie dzieła, bez względu na jego aurę, rzekomo zawarty w nim kosmos, metody produkcji czy dystrybucji. W zasadzie to artyści powinni udowadniać, że w ogóle są potrzebni do wywołania takich momentów. Ludzie zawsze coś sobie znajdą – jak, przykładowo, rozmodlone masy, gdy w zacieku na ścianie domu dojrzą objawienie.

Aha, niezależnie od tego, czy nawiedzają nas filozofowie niemieccy czy francuscy, moje ubrania śmierdzą potem papierosami!