Mamy ostatnio naprawdę duże szczęście, bo trzydniowa wizyta we Wrocławiu w naszej podróży do Ecotopii obfituje w wydarzenia związane z między i wielokulturowością.
Przed wszystkim udało nam się dostać na sympozjum Nowej Agory. To spotkanie naukowców, działaczy, artystów i dziennikarzy związanych z dialogiem międzykulturowym zainicjowane zostało przez Fundację Pogranicze, jeden z najciekawszych ośrodków kulturowych w Polsce. Co prawda mieliśmy wrażenie, że mimo, iż wszyscy mówili po angielsku, nie zawsze udawało im się znaleźć wspólny język, nie mniej dyskusje na temat miejsca religii w świecie wielokulturowym i obecnej sytuacji Europy Środkowo-Wschodniej pobudzały do myślenia. Zwłaszcza zaprezentowany przez Krzysztofa Czyżewskiego projekt utworzenia Międzynarodowego Centrum Dialogu im. Czesława Miłosza, w tym Akademii "budowania mostów" tchnął w nas nieco nadziei.
Drugim wydarzeniem, w którym udało nam się wziąć wczoraj udział był koncert inauguracyjny Brave Festival. Organizatorzy postawili sobie w tym roku za cel pokazanie "zatopionych pieśni," tradycyjnej muzyki i sztuki kultur, którym grozi marginalizacja i "zatonięcie" w tzw. postępie. Dochód z festiwalu przeznaczony będzie na projekty przyczyniające się do zachowania kultur, w tym na edukację tybetańskich sierot (wszystko wskazuje na to, że w duchu pedagogiki miejsca).
Program festiwalu jest naprawdę imponujący (aż szkoda wyjeżdżać!), my mieliśmy okazję wysłuchać Alima Qasimova i Fargany Movlamovej, azerskich śpiewaków mougam - tradycyjnej formy śpiewu, który przy akompaniamencie takich instrumentów jak nagara, skrzypce kamancha, lutnia tar i balaban, robił po prostu niesamowite wrażenie. Szkoda tylko, że nie można było robić zdjęć, ani filmować, załączam więc zdjęcie ze strony festiwalu. A dziś idziemy na kolejne wydarzenia festiwalowe - spektakl kirgiskiej grupy artystów "Sachna," odtwarzającej dawne eposy wykorzystując elementy teatru, muzyki i rzeźby. Aż ślinka cieknie :))
8 lipca 2007
7 lipca 2007
Uwaga sekta.
Czy Ty też kochasz za kupy?
Chcieliśmy kupić sobie dzisiaj piwa w znanym nam wcześniej osiedlowym sklepiku we Wrocławiu. On niestety też przemienił się w agencję udzielającą kredytów. Podobnie stało się z wieloma tzw. niszowymi sklepami w centrum Słupska (nawiasem pisząc ciekawe czy warunki wynajmu lokali nie powinny być różne dla różnych form prowadzonej działalności, a może i rodzajów). Ale symbolem przemian pozostaje dla mnie wciąż ulica Rajska w Gdańsku. W pewnym uczęszczanym jej odcinku jest jeden sklep z telefonami, jeden malutki z alkoholem, a reszta to kolorowe wariacje na temat: weź u nas kredytów kupę. Gdzie wydawać te wszystkie pożyczone pieniądze?!
Do Sejmu wrócił projekt ustawy o tzw. upadłości konsumenckiej. Chodzi o to, by osobom, które wpadły w spiralę kredytową umożliwić spłatę długów np. przez wstrzymanie naliczania odsetek, spojrzenie na zadłużenie w całości, zmniejszenie długu i rozłożenie go na lata. Tak mi się przynajmniej wydawało dopóki nie posłuchałem co o tym mówiono w telewizji. Pani reprezentująca organizację konsumencką (4.07.2007 TVN 24) twierdziła, że upadłość powinna być tylko dla osób zadłużających sie racjonalnie (w swojej naiwności liczyłem, że pani reprezentuje ludzi), które z powodów losowych nie mogą spłacać. A reszta opinii była jeszcze dalej od życia ;)
W przypadku wydarzeń losowych to mamy już narzędzia - ubezpieczenia kredytów. Upadać mogą firmy, ich właściciele mogą zakładać kolejne i nikt nie proponuje obostrzeń typu - upaść można tylko raz w życiu. Zupełnie dziwaczny wydaje mi się pomysł badania czy długi powstały mimo racjonalnych decyzji konsumenta. Jak można podejmować racjonalne decyzje w świecie, w którym:
a) kartę kredytową dostać można przy dochodach rzędu 500zł miesięcznie
b) pracownik banku dostaje prowizję od sprzedanych kart kredytowych?
W świecie, w którym człowiek człowiekowi... sprzedawcą nie można liczyć na radę drugiego człowieka. Ciekawe czy kiedyś w przyszłości ludzie zwodzący innych okrzyknięci zostaną np. płatnymi zdrajcami, pachołkami.. korporacji? I na nic zda się tłumaczenie, że wszyscy, że podłe czasy - zakaz sprawowania funkcji publicznych :))) W gazetach publikuje się artykuły o "podkręcaniu zdolności kredytowej". Jeżeli nie można polegać na przekazywanych informacjach, to jakiej racjonalności oczekujemy? Oczywiście standardem jest, że każde zachowanie niezgodne z oczekiwanym modelem jest medykalizowane. W czasopismach psychologicznych (widziałem w Charakterach "Grypa prosto z dobrobytu ") pojawia się więc termin affluenza.
Dlatego uruchomiliśmy mały projekt edukacyjny. Najpierw skontaktowaliśmy się ze Strażą Miejską w Gdańsku Oliwie w sprawie zaśmiecania okolicy ulotkami o kredytach. Zero reakcji. Potem zdzieraliśmy, ale "powracały". Teraz naklejamy napisiki UWAGA SEKTA (Rozbrat w 1998 roku robił akcje "uwaga sekta"). Bo czyż "biorąc" kredyt konsumencki nie poddajemy się przywództwu biurokratycznego aparatu (fochy, stopy, formularze). Zadłużeni muszą przyjąć za swoją określoną wizję świata - muszą postępować racjonalnie (nie wiadomo jak, ale ważne by potrafili to udowodnić). A na końcu oddać trzeba swojej sekcie wszystko co się posiada, a nawet więcej - oddać trzeba i to czego się jeszcze nie posiada, przecież na ogół pożyczamy pod przyszłe dochody.
Straszymy sektami, bo ostatnio coraz więcej słychać o próbach spisywania organizacji, grup muzycznych itp. Dojdzie do tego, że weganizm będzie podejrzany! Podobno każde narzędzie użyte przeciwko "rynkowi" zostaje wciągnięte w język reklamy, zbanalizowane. Jeśli jest taka teoria, to niech to będzie przyczynek do badań podstawowych w tym temacie ;)
Koszt kartki samoprzylepnej: 70 gr
Koszt druku: nie podejmuję się liczenia
Ilość napisów na kartce A4: 22
Tusz, o dziwo, nie rozmywa się na deszczu.
"Czarno na białym" jest dobrze widoczne, bo reklamy są zwykle zbyt kolorowe
Mnóstwo zabawy na każdym spacerze.
Do Sejmu wrócił projekt ustawy o tzw. upadłości konsumenckiej. Chodzi o to, by osobom, które wpadły w spiralę kredytową umożliwić spłatę długów np. przez wstrzymanie naliczania odsetek, spojrzenie na zadłużenie w całości, zmniejszenie długu i rozłożenie go na lata. Tak mi się przynajmniej wydawało dopóki nie posłuchałem co o tym mówiono w telewizji. Pani reprezentująca organizację konsumencką (4.07.2007 TVN 24) twierdziła, że upadłość powinna być tylko dla osób zadłużających sie racjonalnie (w swojej naiwności liczyłem, że pani reprezentuje ludzi), które z powodów losowych nie mogą spłacać. A reszta opinii była jeszcze dalej od życia ;)
W przypadku wydarzeń losowych to mamy już narzędzia - ubezpieczenia kredytów. Upadać mogą firmy, ich właściciele mogą zakładać kolejne i nikt nie proponuje obostrzeń typu - upaść można tylko raz w życiu. Zupełnie dziwaczny wydaje mi się pomysł badania czy długi powstały mimo racjonalnych decyzji konsumenta. Jak można podejmować racjonalne decyzje w świecie, w którym:
a) kartę kredytową dostać można przy dochodach rzędu 500zł miesięcznie
b) pracownik banku dostaje prowizję od sprzedanych kart kredytowych?
W świecie, w którym człowiek człowiekowi... sprzedawcą nie można liczyć na radę drugiego człowieka. Ciekawe czy kiedyś w przyszłości ludzie zwodzący innych okrzyknięci zostaną np. płatnymi zdrajcami, pachołkami.. korporacji? I na nic zda się tłumaczenie, że wszyscy, że podłe czasy - zakaz sprawowania funkcji publicznych :))) W gazetach publikuje się artykuły o "podkręcaniu zdolności kredytowej". Jeżeli nie można polegać na przekazywanych informacjach, to jakiej racjonalności oczekujemy? Oczywiście standardem jest, że każde zachowanie niezgodne z oczekiwanym modelem jest medykalizowane. W czasopismach psychologicznych (widziałem w Charakterach "Grypa prosto z dobrobytu ") pojawia się więc termin affluenza.
Dlatego uruchomiliśmy mały projekt edukacyjny. Najpierw skontaktowaliśmy się ze Strażą Miejską w Gdańsku Oliwie w sprawie zaśmiecania okolicy ulotkami o kredytach. Zero reakcji. Potem zdzieraliśmy, ale "powracały". Teraz naklejamy napisiki UWAGA SEKTA (Rozbrat w 1998 roku robił akcje "uwaga sekta"). Bo czyż "biorąc" kredyt konsumencki nie poddajemy się przywództwu biurokratycznego aparatu (fochy, stopy, formularze). Zadłużeni muszą przyjąć za swoją określoną wizję świata - muszą postępować racjonalnie (nie wiadomo jak, ale ważne by potrafili to udowodnić). A na końcu oddać trzeba swojej sekcie wszystko co się posiada, a nawet więcej - oddać trzeba i to czego się jeszcze nie posiada, przecież na ogół pożyczamy pod przyszłe dochody.
Straszymy sektami, bo ostatnio coraz więcej słychać o próbach spisywania organizacji, grup muzycznych itp. Dojdzie do tego, że weganizm będzie podejrzany! Podobno każde narzędzie użyte przeciwko "rynkowi" zostaje wciągnięte w język reklamy, zbanalizowane. Jeśli jest taka teoria, to niech to będzie przyczynek do badań podstawowych w tym temacie ;)
Koszt kartki samoprzylepnej: 70 gr
Koszt druku: nie podejmuję się liczenia
Ilość napisów na kartce A4: 22
Tusz, o dziwo, nie rozmywa się na deszczu.
"Czarno na białym" jest dobrze widoczne, bo reklamy są zwykle zbyt kolorowe
Mnóstwo zabawy na każdym spacerze.
Etykiety:
aktywizm,
człowiek,
edukacja,
konsumpcjonizm,
opór
Subskrybuj:
Posty (Atom)