Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aktywizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aktywizm. Pokaż wszystkie posty

21 czerwca 2015

Pogłoski o śmierci edukacji krytycznej okazały się mocno przesadzone...

Kilka dni temu trójka z nas wzięła udział w V Międzynarodowej Konferencji Edukacji Krytycznej “Analiza, edukacja, działanie. Edukacja krytyczna na rzecz ekonomicznej i społecznej sprawiedliwości”, która odbyła się 15-18.06.2015 r. w Dolnośląskiej Szkole Wyższej. Będąc  jeszcze pod wpływem odbywających się tam dyskusji, postanowiliśmy podzielić się naszymi spostrzeżeniami. Może dla tych, którzy oburzają się, że neoliberalne instytucje opłacają udział w lewicowych zjazdach (a taki głos pojawił się gdzieś w dyskusji), warto zaznaczyć, że jedno z nas opłaciło swój udział ze środków uniwersyteckich, drugie - ze środków własnych, a trzecie - nie opłaciło go wcale, nie mając żadnych wolnych środków do dyspozycji i licząc, że organizatorzy wezmą sobie do serca hasło, że “Wiedza nie jest towarem” i nie będą wyganiać głodnych wiedzy słuchaczy. Udało się, choć trzeba powiedzieć, że wbrew ewidentnej lewicowości konferencji, nie zachęcano do udziału w niej osób nie mogących sobie pozwolić na drogie wpisowe, a znamy też dwoje doktorantów, którzy właśnie z powodu braku środków na konferencję nie przyjechali, mimo że znaleźli się w jej programie. Tak czy inaczej, udział wzięliśmy i bardzo się z tego cieszymy.

Były to cztery dni prawdziwej intelektualnej uczty. Cztery dni dyskusji w mniejszych i większych gronach, przy kawie, przy fantastycznym wegańskim cateringu i podczas różnych sesji (choć, jak zauważyło kilka osób podczas kończącej całe wydarzenie ewaluacji konferencji – czasu na dyskusje, zwłaszcza przy wykładach plenarnych, było za mało).



Choć wydarzenie jako całość było niesłychanie ciekawe (chyba najciekawsza konferencja, na jakiej byliśmy, a byliśmy na wielu), to nie obyło się też oczywiście bez zgrzytów. Szokować mogła arogancja i samozadowolenie jednego z polskich profesorów, przejawiająca się zarówno w tonie, jak i treści jego wypowiedzi, a także jego brak szacunku nie tylko do poglądów innych uczestników, ale też do pracy moderatora i tłumaczy. Na szczęście takich zgrzytów nie było wiele. Po drugiej stronie szali stały nie tylko organizatorki (tak, konferencja organizowana była przede wszystkim przez kobiety), starające się rozluźniać atmosferę, ale też np. jedna z moderatorek, Anna Dzierzgowska, która przy aplauzie zebranych, nie pozwoliła na skrócenie się przerwy dla tłumaczy kabinowych, doceniając ich ogromny wysiłek. Trzeba przyznać, że organizacja tłumaczeń kabinowych była jedną z dużych plusów konferencji, bo jak widzieliśmy, nie wszyscy polscy uczestnicy rozumieli język angielski.

Konferencja zgromadziła ok. 300 osób z 18 różnych krajów (o ile dobrze pamiętamy) – w tym z Nigerii, Islandii, Chile, przy czym największe grupy pochodziły z Polski, Turcji, Grecji i Wielkiej Brytanii. Wśród polskich uczestników byli przede wszystkim badacze i badaczki, ale też przedstawiciele organizacji pozarządowych i ruchów społecznych, niektórzy poza prowadzeniem badań związani są też z Krytyką Polityczną czy Partią Razem, choć te podwójne czy potrójne afiliacje nie były widoczne w samym programie.

Spróbujemy opisać tu najciekawsze - naszym zdaniem - elementy konferencji, podkreślając jednak, że choć wymienialiśmy się, to nie mogliśmy uczestniczyć we wszystkich sesjach, gdyż było ich bardzo dużo. Nawet jeśli w nich uczestniczyliśmy, to nie zawsze udawało nam się utrzymać skupienie i uwagę na tyle, by wyłuskać wszystkie najważniejsze wnioski.

Nasze ścieżki:
  • s.plenarna 1 - 1F - 2E - s. plenarna 2 - 3A - s. plenarna 4 - 4G - promocja książki - plenarna 5 - 5D - 6A - 7B - 8C - zakończenie  
  • s.plenarna 1 - 1A - 2D - s. plenarna 2 - 3D -  s. plenarna 4 - 4G - (promocja książki) - plenarna 5 - 5B - 6B - 7E - 8G - zakończenie 
  • s.plenarna 1 - 1F - 2B - s. plenarna 2 - s. plenarna 3 - 3A - s. plenarna 4 - 4G - (promocja książki) - s. plenarna 5 - 5D - 6A - s. plenarna 6 - s. plenarna 7 - 7B - 8C - zakończenie
Mamy nadzieję, że czytelnicy wybaczą nam brak podawania tytułów naukowych przed wieloma nazwiskami, ale zgodnie z prawdziwie anty-hierarchicznymi zasadami, nie widniały one w programie.

Ramowanie konferencji
Nigdy nie widzieliśmy otwarcia konferencji, które wzbudziłoby tyle emocji, co otwarcie ICCE w wykonaniu Dave’a Hilla. Szczerą deklaracją, że jest nie tylko marksistą, lecz wręcz trockistą stworzył ramy konferowania umożliwiające dyskusję prawdziwie akademicką, bo oderwaną od rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Dzięki niemu większość badaczy z Polski poczuła się we Wrocławiu “obcokrajowcami” - bo, jak podkreślał w swoim wystąpieniu prof. Tomasz Szkudlarek, “mamy w Polsce alergię na marksizm” i na myślenie o równości, skażeni doświadczeniem PRL-u - a z drugiej strony, nie mamy innego języka krytykowania kapitalizmu. Wrażenie pogłębić się mogło po prezentacjach walk nauczycieli, uczniów i studentów z Turcji, Grecji czy Indii, przy których polskie dylematy wyglądały jak problemy krajów bogatej Północy. Badacze z Polski nawet jeżeli w swoich środowiskach postrzegani byli za (lewicowych) radykałów, to na tej konferencji okazywali się zaledwie liberałami, niektórzy zaczęli wręcz tłumaczyć się ze swego konserwatywnego-liberalizmu. W zasadzie już w czasie otwarcia konferencji stało się jasne, dlaczego na świecie pedagogika krytyczna żyje, a w Polsce na konferencji “Pedagogika krytyczna dziś. Pytania o teorię i praktykę.” (Uniwersytet Gdański, 2012) ogłoszono jej śmierć.

Stars and superstars
Choć na początku konferencji Dave Hill podkreślał jej antyelitaryzm i to, że prawdziwymi gwiazdami byli wszyscy jej uczestnicy, to kult celebrytów był obecny i tu. Niby uczestnicy mieli być gwiazdami, ale to właśnie uczestnicy pokazali jak bardzo wzory kultury popularnej przeżarły społeczność akademików i aktywistów. Od samego początku do końca konferencji robiono sobie zdjęcia z Peterem MacLarenem, który co prawda nie wiedział, koło kogo stoi, ale chętnie wchodził w rolę zakopiańskiego misia i pozował do zdjęć z kolejnymi osobami i grupami.

Marks wszędzie - Marksa nigdzie
Niektórzy uczestnicy konferencji deklarowali podczas ostatniej sesji, że nieustannie podczas konferencji mówiono o Karolu Marksie. My z kolei zdziwieni byliśmy, że niewiele się o Marksie mówiło. Owszem, podczas otwarcia padło kilka deklaracji odnośnie bycia marksistą (lub nie) oraz - podczas promocji książki McLarena - deklarowano czytanie Marksa (lub nie). McLaren podczas otwarcia tłumaczył pojęcie “negacja negacji”, ale robił to niejako mimochodem. Jeszcze bardziej pobieżnie (coś w rodzaju “nie zgadzam się i nie mam czasu tłumaczyć dlaczego”) odniósł się zresztą do korekty marksizmu w wykonaniu autonomistów, która akurat w Polsce, dzięki pracy redakcji Praktyki Teoretycznej zaczęła zajmować należne jej miejsce. Zabrakło nam teoretycznego panelu z dyskusją o kategoriach i terminach marksizmu i ich potencjału w badaniach edukacyjnych. Taka dyskusja odbyła się za to wokół pojęcia urządzenia/dyspozytywu w myśli  Foucaulta, z ciekawymi wypowiedziami Maksymiliana ChutorańskiegoAgnieszki Dziemianowicz-BąkHeleny Ostrowickiej i Astrid Męczkowskiej-Christiansen.

Dziękujemy Ci Ravi Kumar!
Jeżeli prezentacje uczestników podzielić na takie, dzięki którym dowiadujemy się czegoś o świecie oraz na takie, dzięki którym dowiadujemy się czegoś o ludziach, to panel w którym wzięli udział: Guy Senese, Bogusław Śliwerski, Robert Kwaśnica i Ravi Kumar miał w sobie wszystko. Było to najbardziej przygnębiające i dziwaczne doświadczenie konferencji - przynajmniej dla tych pedagogów, którzy pielęgnują w  sobie myśl o jakiejś wspólnocie uczonych - widać w nim było okopywanie się na swoich pozycjach i niemożność porozumienia. W kilkadziesiąt minut można było zrozumieć, co może stać się z pedagogami krytycznymi, jeśli nie uda im się dokonać omówionej przez McLarena “negacji negacji”, czyli gdy mimo zmiany warunków, w jakich odbywa się dzisiaj edukacja, wciąż prowadzić będą walkę z PRL-em. Referaty w tej sesji były wyjątkowo lokalne, choć występujący na końcu Ravi Kumar umiał obrócić to na swoją korzyść. Do przedmówców zdystansował się, w milczeniu pokazując slajdy ze zdjęciami policyjnej przemocy wobec nauczycieli, w tym zdjęcia dzieci jako ofiar walk o lepszy świat oraz zdjęcia warunków, w jakich odbywa się edukacja w tej części świata, o której on zamierzał mówić. Dopiero gdy dzięki obrazom publiczność nabrała dystansu do uprzywilejowanych warunków, w jakich konferowaliśmy, Ravi opowiedział, jak wraz ze studentami spotykają ludzi z najniższych kast społecznych, którzy dzięki temu, że są częścią ruchów społecznych, wyemancypowali się na tyle, że nawet on - człowiek wykładający teorie socjologiczne - czuł się wobec nich studentem. Podnoszone przez Raviego kwestie znaczenia uczenia się w ruchach społecznych (w tym nauczania bez oceniania) były na tyle przekonujące, że rodziło się pytanie: Czy ruchy społeczne odnoszą jakiekolwiek korzyści z kontaktów ze światem akademickim? Bo co do tego, że z owoców walki ludzi wykluczonych mogą korzystać klasy uprzywielejowane (w tym przypadku: studenci i akademicy w Indiach) zostaliśmy przekonani. To pytanie zresztą pojawiało się także później, w dyskusjach, ale i w sesji, w której braliśmy udział i podczas której Cassie Earl opowiadała o londyńskim ruchu Occupy, a Tuğçe Arikan - korzystając z najważniejszych teorii uczenia się w ruchach społecznych opisywała tureckie protesty w ruchu obrońców Parku Gezi.

System czuwał

Chile
Sympozjum zorganizowane wokół problemów badania edukacji w Chile zaskoczyło wysoką i zrozumiale komunikowaną świadomością uwikłań badaczy w produkcję wiedzy akademickiej. Szczególnie zachwyciła prezentacja Ximeny Galdames, która stosując metaforę potwora, poruszyła problem relacji badacz-badany. Podzieliła się ze słuchaczami swoimi wątpliwościami i obawami związanymi z narzucaniem przez badacza z góry określonych kategorii w trakcie badań etnograficznych. Forma prezentacji i ekspresyjny styl chilijskiej badaczki skłoniły również do refleksji na temat innego sposobu użycia języka w komunikacji naukowej, który jak się okazuje, nie musi być nudny, a wystąpienie może być bardziej zbliżone do performensu niż do schematycznej prezentacji powerpointowej. Powstało też wrażenie, że chilijscy badacze radzą sobie ze swoją latynoską tożsamością znacznie lepiej niż polscy badacze ze swoją [środkowo-]wschodnią europejskością.

Jeśli chodzi o formę, to również ciekawie swój temat zaprezentowała Cassie Earl. Pokaz slajdów stanowił dynamiczne tło dla odczytywanego niczym poemat referatu na temat ruchu occupy i kategorii pustego znaczącego. Dzięki jej wystąpieniu można było zrozumieć jak to się dzieje, że ruchy społeczne nasycają znaczeniami słowa i pojęcia do tego stopnia, że nawet używanie ich potem w dyskursie akademickim powoduje, że przechodzą nas tzw. ciarki. Occupy Everything that Matters!

Wśród referatów znalazły się też niezwykle mocne i przejmujące wypowiedzi dotyczące krytyki edukacji osób z niepełnosprawnościami. Szczególną uwagę zwracała wypowiedź Julii Carr na temat edukacji dzieci z syndromem Aspargera w Anglii, zwłaszcza programu “social skills interventions”, który choć przyczynia się do podejmowania przez nich bardziej społecznie akceptowanego zachowania, to uczy ich też, że społeczeństwo ma prawo ich etykietować, przez co obniża ich samoocenę i determinację do działania. Inną wyjątkowo zapadającą w pamięć wypowiedzią był referat Anayiki Chopry, wskazującej na ułudę inkluzywności edukacji wobec osób z zaburzeniami ze spektrum autystycznego w Indiach. Pokazywała ona bardzo różne traktowanie dzieci autystycznych - od otwartości i akceptacji na terenach wiejskich (choć mniej w stosunku do autystycznych chłopców), po wstyd i brak akceptacji, szczególnie w rodzinach autystycznych dziewczynek w miastach. Referat autorka zakończyła pięknym wierszem i podziękowaniami dla tych, dzięki którym mogła przebyć pół świata, żeby opowiedzieć innym o trudnej sytuacji indyjskich dzieci autystycznych. W obliczu takiej wypowiedzi i tylu nadziei wiązanych z prezentacją swoich badań dla niewielkiej przecież, ok. 20-osobowej publiczności, żal było, że prezentacje nie były nagrywane. Ich publikacja w sieci, za zgodą referujących, mogłaby znacząco przyczynić się nie tylko do samego rozpowszechniania wyników badań, ale też do zmiany społecznej, którą postulowało przecież wielu uczestników konferencji.

Nagrano szczęśliwie jedną z plenarnych sesji - z bardzo ciekawymi wypowiedziami Petera MacLarena, Tomasza Szkudlarka i Mirosławy Nowak-Dziemianowicz:


Podczas konferencji było też kilka bardzo ciekawych prezentacji dotyczących migracji. Maria Jarmuszczak zastanawiała się nad kwestią nauczania dzieci uchodźców w Polsce języków (wskazując dlaczego uczenie ich języka polskiego nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem), Monika Popow opowiadała o swojej pracy w Centrum Wsparcia Imigrantek i Imigrantów w Gdańsku, a Anna Woźniczka i Anh-Dao Tran - o edukacji dzieci-migrantów na Islandii. Bardzo ciekawa była też wypowiedź Hany Cervinkovej, opisująca trudną sytuację dzieci i rodziców niebędących Polakami-katolikami w polskich szkołach czy nawet na uczelniach wyższych. Może jedynym zgrzytem było tu wystąpienie jednego z członków amerykańskiej Polonii, twierdzących wbrew oczywistym faktom, że “w ogóle nikt” w Polsce nie interesuje się emigrantami i nikt ich nie bada.

Szkolnictwo publiczne czy alternatywne?
Jednym z ciekawych problemów poruszanych podczas różnych sesji był ten o szkolnictwie publicznym i prywatnym. Dave Hill podczas wykładu „Budowanie szkolnictwa dla równości”, wymienił 20 punktów, o które należy walczyć, by edukacja była prawdziwie krytyczna i dążyła do równości. Było to m.in. bezpłatność edukacji od przedszkola do uniwersytetu, usunięcie ze szkół działalności dla zysku (choćby w formie prywatnych stołówek czy firm sprzątających) i brak selekcji w edukacji. Inne punkty dotyczyły jakości edukacji, np. uczenia w małych grupach, demokratycznego podejmowania decyzji, sekularyzmu, wspierania krytycznego myślenia i zwalczania dyskryminacji i przemocy szkolnej (także psychicznej, bullyingu, o czym pisaliśmy też tu). Choć taka wizja edukacji jest marzeniem wielu, to wiara w to, że taka systemowa i całościowa zmiana w edukacji jest możliwa, nie jest już szeroko podzielana. Zresztą, jak wskazywali dyskutanci w sesji poświęconej zmianie (Grzegorz MazurkiewiczKatarzyna GawliczPiotr Zamojski), sami nauczyciele nie wierzą w zmianę i swoją sprawczość, oddają ją w ręce dyrektorów szkół czy przedszkoli, a ci z kolei delegują ją jeszcze wyżej. Ale brak wiary w zmianę szkolnictwa publicznego przy jednoczesnych wysokich wymaganiach wobec edukacji sprawia, że część osób wybiera zmianę poprzez wyjście. Mówił o tym rektor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej (nb. prywatnej placówki, organizującej całe wydarzenie), prof. Robert Kwaśnica, twierdząc, że walczy z systemem poprzez wyjście z niego. Ale mówiła o tym także jedna z matek, która zapisała swoje dzieci do jednej z “wolnych szkół” (działających formalnie jako edukacja domowa), wskazując, że jej dzieci są małe TERAZ i nie ma czasu na czekanie, aż system się zmieni na lepsze. Na pułapki wynikające z takiego podejścia zwracała uwagę podczas dyskusji m.in. prof. Maria Mendel, zastanawiając się, dlaczego zamiast tworzyć nowe szkoły, ucieka się do „edukacji domowej”. Zabierając uczniów ze szkół publicznych, utrudniamy pracę tym drugim, które nie tylko borykają się wtedy z większymi problemami finansowymi, już i tak niemałymi przy niżu demograficznym, ale też sprawiamy, że szkoła publiczna staje się miejscem wyłącznie dla mniej zamożnych osób. Z drugiej strony, trudno odmówić racji rodzicom, którzy, jak wskazywały badaczki tego rodzaju szkół, Danuta Uryga i Marta Wiatr, boją się posyłać swoje dzieci do szkoły publicznej, gdzie nie ma obecnie miejsca na indywidualność dzieci i demokrację. Są to głównie rodzice wykształceni, pochodzący z klasy średniej, zaangażowani, refleksyjni, ale też mocno zdyscyplinowani i niedopuszczający możliwości porażki.

W tęsknocie za integrującą wszystkich szkołą publiczną warto zauważyć, że samo „wrzucenie” dzieci z różnych środowisk dzieci do jednej klasy bez programów integracyjnych i anty-bullyingowych nie sprawi, że będą one umiały ze sobą współpracować - tak jak i nauczyciele, którzy według przedstawianych w innej sesji badań szybko rezygnowali z pracy grupowej. Niestety podczas konferencji nie usłyszeliśmy żadnego referatu na temat warunków dobrej współpracy i integracji w grupie, a jak pokazywał referat prowadzącej Wrocławską Wolną Szkołę “Mozaika”, Agaty Wolskiej-Kusiak, nawet same założenia demokratyczne nie wystarczą do owocnej współpracy, konieczne jest podejście konsensualne. W tym kontekście niezwykle ciekawa była też wypowiedź Federico Fariniego i Angeli Scollan, pokazujących różnicę między szkołami wolnościowymi, bazującymi na przykładzie szkoły Summerhill, a szkołami anarchistycznymi, takimi jak barcelońska Escuela Moderna. Ten pierwszy nurt (do którego można zaliczyć wszystkie obecne “szkoły demokratyczne” czy “wolnościowe”, powstające w Polsce) oparty jest na ochronie dzieci przed złym wpływem społeczeństwa i instytucji publicznych, przy czym zakłada się, że dzieci - z natury dobre, same z siebie rozwiną się jako jednostki dobre i kreatywne, więc należy unikać wywierania na nie wpływu. Ten drugi nurt z kolei bierze pod uwagę niejednoznaczność natury ludzkiej (niebędącej z gruntu i z natury wyłącznie dobrą). Zakłada aktywną edukację moralną dzieci, ich wychowanie do zmiany społecznej, nieobawianie się zajęcia pozycji w społeczeństwie, gdyż zostawienie dzieci samych sobie doprowadzi jedynie do reprodukcji hegemonistycznych wartości. Wolność - tak ważna dla obu nurtów - jest tu wolnością od wyzysku, podczas gdy w szkołach typu Summerhill jest to wolność od ograniczeń. Oba nurty są przeciwne autorytarnemu, sformalizowanemu i sztywnemu nauczaniu, nie ma w nich oceniania i karania - warto więc, w obliczu szybko rosnącego obecnie zainteresowania szkołami alternatywnymi, zastanowić się nad tym podziałem i swoim stosunkiem do niego.

Opisu ciekawych alternatyw edukacyjnych trochę brakowało, choć warty zauważenia był referat Rozalii Ligus o wrocławskiej szkole Szalom Alejchem. Międzykulturowe uczenie się i zwrócenie uwagi na miejsce i wiedzę lokalną było obecne nie tylko w tym wystąpieniu, ale i w niezwykle ciekawej opowieści Aleksandry Glabińskiej na temat nauczania ludu Yonglu, jednych z rdzennych mieszkańców Australii.

Dostało się też uniwersytetom
Wystąpień i relacji z badań analizujących różne aspekty funkcjonowania wyższych uczelni było wiele. Niestety, jak zauważyło kilka osób, uczestniczenie w poświęconych uniwersytetowi sesjach było formą masochizmu, ponieważ nawet jeśli wśród uczestników były osoby współtworzące intrygujące alternatywy (patrz: Student as a Producer), to dominowały relacje pokazujące indywidualną i kolektywną bezradność naukowców wobec zmian.



Pracowników polskich uczelni zelektryzowało wystąpienie Tomasza Szkudlarka, który zobrazował świeżym przykładem (zmiana warunków umowy o pracę) sposób, w jaki dokonuje się na uniwersytetach grodzenie wiedzy. Teza jego wystąpienia może nie była nowa, bo pokazywał historyczne przesuwanie się procesów utowarowienia od ziemi, przez pracę i pieniądz, po wiedzę właśnie. Konsekwencjami tych procesów jest to, że uniwersytety z miejsc, w których przechować się mogli działacze ruchów społecznych, stały się polem walk, z czego zdaje sobie jednak sprawę wciąż niewiele osób. Dyskusja zakończyła się radą, by “pracownicy wiedzy” zaglądali na strony internetowe instytucji, w których są zatrudnieni.

Krytyczne poradoznawstwo i praca socjalna
Poza wystąpieniami dotyczącymi edukacji, był też panel poświęcony krytycznej pracy socjalnej i poradnictwu, ze świetnym wystąpieniem prof. Alicji Kargulowej na temat nurtu krytycznego w poradoznawstwie na przestrzeni ostatnich 40-u lat, dotyczącym m.in. zagadnień refleksyjności doradców i osób z doradztwa korzystających, a także sprawowania władzy poprzez poradnictwo. Na wagę krytycznej refleksji w pracy socjalnej wskazywała z kolei Anna Kola, wskazując na przypadki stosowania przemocy fizycznej i dyskryminacji wobec tzw. klientów pomocy społecznej, w tym kobiet w Domach Pomocy Społecznej (pensjonariuszek i opiekunek) oraz na łamanie prywatności osób korzystających z pomocy.

Wnioski na potem...
To sprawozdanie jest formą podziękowania wszystkim uczestnikom i organizatorom za współtworzenie wydarzenia zarówno wysokiej próby pod względem akademickim (co przestało być typową cechą konferencji naukowych), jak i inspirującego pod względem aktywistycznym, czego w Polsce dotąd nie doświadczaliśmy na akademickim poziomie. Podczas zakończenia, jedna z organizatorek, Mirosława Nowak-Dziemianowicz powiedziała “Kiedy przygotowywaliśmy tę konferencję, wiedzieliśmy jak wiele nas różni”. Co łączy? “Łączy [...] doświadczenie opresji. Nie chcemy takiego świata. Chcemy zmieniać świat.”  Ten duch był obecny podczas całego wydarzenia. Nie był ono jednak - mimo radykalizmu wielu wypowiedzi - natrętny. “Nie przyjechaliśmy tu indoktrynować, lecz dyskutować” - wyznał jeden z organizatorów poprzednich konferencji, Kostas Skordoulis. Dzięki świetnej organizacji konferencji, apetyty i oczekiwania rosły - postulowano więc przy kolejnych spotkaniach (następne konferencje edukacji krytycznej odbędą się w Anglii, w 2016 roku, a rok później w Ankarze) więcej pola do dyskusji i dialogu, wyjście poza tradycyjne referaty ku innowacyjnym formom nauczania i warsztatom. Wołano też o przywołanie kontekstu krajów rozwijających się, szczególnie Afryki, który to kontekst był tu niemal zupełnie nieobecny, a także o “otwarcie” koncepcji edukacji, szczególnie w kierunku ruchów społecznych i innych przestrzeni edukacyjnych.

Mamy nadzieję, że udało się pokazać intensywność i wielowątkowość opisywanego tu wydarzenia, a tych, którzy chcieliby jeszcze więcej poczytać na temat tejże konferencji, odsyłamy do oficjalnej stronywydarzenia na FB, opublikowanych zdjęć i sprawozdania Damiana Muszyńskiego.



14 grudnia 2013

Interwencje w wykłady

Ostatnio wiele się dzieje, jeśli chodzi o interwencje różnych grup (zwłaszcza jednak skrajnej prawicy) w wykłady gościnne i debaty. Uniwersytet, choć w kryzysie, stał się znów polem bitwy. We wtorek 17.12. podczas seminarium wspólnego z wrocławskimi doktorantami będziemy dyskutować na ten temat i próbować spojrzeć analitycznie na interwencje, a także praktycznie na to, jak reagować na protesty. Poniżej utworzyliśmy małe kalendarium protestów związanych z Akademią w 2013 r.

11 stycznia 2012

Szkoła jako społeczna alternatywa (od strefy autonomicznej do ruchu społecznego)

Zapraszamy na otwarty wykład dr Piotra Laskowskiego
Szkoła jako społeczna alternatywa (od strefy autonomicznej do ruchu społecznego)

Czas: 20. stycznia 2012 (piątek), godz. 15:00
Miejsce: Uniwersytet Gdański, Wydział Nauk Społecznych, aula S203
Organizatorzy: Doktoranckie Koło Naukowe Na Styku, Polskie Towarzystwo Pedagogiczne Oddział w Gdańsku, Instytut Pedagogiki UG

dr Piotr Laskowski: nauczyciel, pierwszy dyrektor Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia w Warszawie. Autor takich książek jak: "Szkice z dziejów anarchizmu" Warszawa: Muza, 2007 oraz "Maszyny wojenne. Georges Sorel i strategie radykalnej filozofii politycznej" Warszawa: Czarna Owca 2011.

Punktem wyjścia wykładu będą kwestie pedagogiczno-edukacyjne (w tym praktyki wielokulturowości) oraz analizy zjawiska polskich oburzonych. Uczniowie Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. J. Kuronia zainicjowali marsz oburzonych w Warszawie i potem przez wiele weekendów wprowadzali w życie niehierarchiczne sposoby rządzenia i dyskutowania w szkole.

W ramach przygotowań do dyskusji polecamy dostępne w sieci wystąpienie naszego prelegenta w Rozbracie w Poznaniu na temat możliwości edukacji wolnościowej w Polsce.

18 maja 2011

Dzień ostatni badań w Tunisie

Communiqué z Tunisu

18. maja 2011


Delegacje Knowledge Liberation Front, sieci Welcome to Europe oraz wielu innych aktywistów i aktywistek z grupy NoBorder, Soliplenum Revolte (Gottingen), Afrique-Europe-Interact oraz ABCDS (Oujda, Morocco) współpracowały ze sobą w ramach wielu inicjatyw w Tunisie, po to, by przeprowadzić badania bojowe na gruncie tego złożonego i niezmiernie istotnego politycznego laboratorium, jakim jest dzisiaj „post-rewolucyjne” społeczeństwo tunezyjskie.


Podstawą naszej współpracy jest współdzielony, strategiczny cel kontynuowania walk w obronie wolnego przepływu ludzi i wiedzy oraz przeciwko korporatyzacji systemów edukacyjnych, prekaryzacji oraz reżimowi granic państw narodowych. Nasza inicjatywa jest przede wszystkim polityczną deklaracją: przestrzeń walki i społecznej transformacji to przestrzeń ponadnarodowa, nieustanni naznaczana mobilnością żywej pracy oraz konfliktami związanymi z tym procesem. W rzeczy samej, spotkaliśmy ludzi, grupy, aktywistów zaangażowanych w ruch rewolucyjny jak również tych, którzy skupieni są na kwestiach migracji.


Nasza współpraca na gruncie tunezyjskiego laboratorium jest pierwszym, ważnym krokiem w stronę organizacji wspólnych kampanii i inicjatyw w najbliższej przyszłości. W ciągu kilku następnych dni stworzymy platformę, na której będziemy się dzielić zgromadzonymi materiałami i dokumentacją badawczą. Wspólnie uczestniczyliśmy w spotkaniu z Front de Liberation Populaire Tunisien oraz innymi aktywistami, którego celem była praca przygotowawcza spotkania w Tunezji, we wrześniu 2011 roku.

17 maja 2011

Czwarty dzień badań bojowych

Liberation Without Borders Tour – Dzień 4


Czwarty dzień Liberation Without Borders Tour był kolejnym bardzo obfitym w wywiady i spotkania dniem. Od wczesnego poranka grupy robocze KLF spotykały się z aktywistami różnych organizacji i kolektywów m.in: Raid-Attac, Le Manifest, tunezyjskim Amnesty International, Front 14 Janvier i związkiem zawodowym UGTT.


W trakcie naszego intensywnego poranka skupiliśmy się głównie na kwestiach możliwości dalszego kontynuowania procesu rewolucyjnego oraz konfliktów zachodzących pomiędzy ruchami społecznymi a rządem tymczasowym oraz zbliżającym się zgromadzeniem konstytucyjnym. Jednym z argumentów, który powracał w trakcie naszych wszystkich dyskusji było wskazanie na kompletne wyczerpanie się formuły polityki opartej na reprezentacji oraz ogromny dystans dzielący tradycyjną politykę partyjna a ruchy, które obaliły reżim Ben Alego. W przeciwieństwie do wizerunku utrwalonego w europejskich mainstreamowych mediach, społeczna i polityczna rzeczywistość zrodzona z tutejszej rewolty wykazuje uderzające podobieństwo do sytuacji spowodowanej w krajach zachodnich przez globalny kryzys finansowy. Możemy tropić genealogie tego powstania w długim procesie walk pracowniczych (szczególnie w strajku górników z 2008 roku) oraz przede wszystkim protestów odbywających się w ubogich regionach południa. Co więcej, społeczny skład wyedukowanych, prekarnych robotników i studentów doskonale odpowiada konfliktowym działaniom toczącym się w Europie, Ameryce Łacińskiej i Stanach Zjednoczonych.


Trafnym przykładem podobieństwa miedzy odbywającymi się tutaj walkami i w pozostałych częściach świata są sprzeciwy wobec nieuprawnionym decyzjom o dalszym spełnianiu zadań ponadnarodowych instytucji globalnego kapitalizmu, takich jak MFW i Bank Światowy. Organizacje te domagają się od Tunezji by raczej spłacała długi zaciągnięte przez poprzedni reżim niż inwestowała w usługi socjalne, edukacje czy struktury dobrobytu. Rząd tymczasowy podejmuje je teraz bez jakiegokolwiek porozumienia z ludem Tunezji. Organizacje, z którymi rozmawialiśmy tego poranka stawiają opór takim działaniom wskazując na ich całkowicie bezprawny charakter. W ten sposób podkreślony zostaje z jednej strony międzynarodowy charakter walk toczonych tutaj, z drugiej zaś strony wychodzimy poza staroświeckie rozumienie międzynarodowej solidarności. Jak podkreślił jeden z aktywistów: „By uratować Palestynę musimy wpierw wyzwolić się sami.”

W tym momencie najważniejszą stawka w grze jest to czy w tym niespotykanym politycznym laboratorium ruch, który był zdolny zniszczyć dyktaturę wynajdzie niezbędne strategie kolektywnej organizacji po to, by przekształcić się w prawdziwe konstytuującą sile, u której podstaw leżeć będą nowe relacje społeczne.


W międzyczasie inna delegacja KLF ruszyła na obrzeza stolicy by spotkać się z młodymi aktywistami i aktywistkami, którzy zapoczątkowali tegoroczna rewolt. Również i tutaj wyraźne mechanizmy represywnej kontroli, marginalizacji i normalizacji postrzega się jako odpowiedz rządu tymczasowego stosowana wobec „zagrożenia” płynącego z samego istnienia żywotnego społeczeństwa rewolucyjnego. Godzina policyjna wprowadzana jest tutaj nie tylko poprzez wyprowadzanie na ulice uzbrojonych patroli wojskowych, ale również poprzez odcinanie dostępu do elektryczności. To oczywiste, ze miejsce to postrzega się jako zamieszkałe przez siły odpowiedzialne za rozpoczęcie powstania.


Popołudniu reprezentacja KLF spotkała się z aktywistami Front de Liberation Populaire Tunisienne, blogerami, studentkami, bezrobotnymi i prekarnymi pracownikami oraz innymi grupami, by rozpocząć proces organizacyjny międzynarodowego spotkania, które jest zaplanowane w Tunisie jesień tego roku. Wszyscy mamy duże nadzieje i oczekiwania związane z możliwością stworzenia sieci walk i wspólnego wyzwolenia łączącej Europe i kraje Afryki Północnej.

Knowledge Liberation Front, 16. maja Tunis.

16 maja 2011

Dzień trzeci wyprawy Liberation Without Borders

Liberation Without Borders Tour - Dzień 3


Trzeciego dnia Liberation Without Borders Tour kontynuowało swoje polityczne działania badawcze dotyczące "po-rewolucyjnej" Tunezji. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy robocze po to, by podążać za wieloma różnorodnymi inicjatywami, które miały miejsce tego poranka.


Jedną z grup była reprezentacja aktywistów z No Borders Network, która odwiedziła oddolnie zorganizowane centrum pomocy libijskim uchodźcom w Tunezji, gromadzące leki i inne potrzebne rzeczy.


W trakcie gdy mała, wyposażona w kamery grupa ruszyła przeprowadzać wywiady z czołowymi postaciami ruchów społecznych, które przez szeroko zakrojone policyjne represje zmuszone są zachowywać pewna anonimowość, inni uczestniczyli w demonstracji zorganizowanej w solidarności z Palestyna. Uczestnictwo w tej dużej i legalnej demonstracji pozwoliło nam na spotkanie bogatego przekroju grup aktywistów z Maghrebu i Bliskiego Wschodu, którzy w ostatnich latach działali na rożnych polach społecznych i politycznych. Podczas tych rozmów byliśmy w stanie zebrać różne spojrzenia na aktualne wydarzenia dziejące się zarówno w Tunezji jak i za granicą.


Udało nam się uczestniczyć w ciekawych dyskusjach prowadzonych pomiędzy bardziej tradycyjnie zorganizowanymi partiami czy grupami politycznymi (na przykład partia islamistyczna i bardziej ortodoksyjnymi komunistami). Co interesujące, młodsi uczestnicy wydarzeń wydawali się interesować jedynie w niewielkim stopniu tymi sporami.


Na bardziej ogólnym poziomie dostrzegamy oddzielenie i rozszerzający się brak zainteresowania tradycyjnymi formami politycznej reprezentacji ze strony młodych ludzi. Z jednej strony większość partii politycznych wzywa do zaprowadzenia normalizacji i porządku w tym, "po-rewolucyjnym" społeczeństwie obywatelskim. Z drugiej strony, kilkoro studentów, przyglądających się tej demonstracji raczej z boku zasugerowało, ze polityczna reorganizacja Tunezji jest dla nich czysto techniczną sprawą a ludzie, którzy podejmowali wysiłki by obalić rząd Ben Alego gotowi są zrobić to raz jeszcze, jeśli następny rząd będzie wydawał się nie spełniać ich oczekiwań. W tej optymistycznej wierze w możliwość stałej i ciągłej mobilizacji pobrzmiewa echo hasła wykrzykiwanego w czasie wydarzeń w Argentynie z 2001 roku, 'que se vayan todos!'.


Nasza kolejna grupa spotkała się z Haithem Ben Farhat'em, dokumentalistą, który obecnie pracuje nad projektem filmu opartego o wywiady z dziećmi w wieku szkolnym dotyczące ich percepcji Tunezyjskiej rewolucji.


Wczesnym popołudniem odbyliśmy również wyprawę do pobliskiego, zamożnego miasta po to, by zbadać poglądy przedstawicieli klas wyższych Tunezyjskiego społeczeństwa na zmiany, które dokonały się tu w ostatnich miesiącach. Najogólniej rzecz ujmując zarówno kupcy jak i bogaci mieszkańcy byli zadowoleni z odejścia Ben Alego, ale przeważnie podawali ekonomiczne i handlowe powody. Mówili o opresji ze strony tajnej policji i mafii, której byli poddawani w trakcie panowania poprzedniego reżimu. Mimo, ze ich odbiór rewolucji sprowadzić moglibyśmy do neoliberalnej perspektywy, w jakiś sposób, biernie wsparli najnowsza zmianę władzy.


W dalszej części popołudnia, odbyliśmy ciekawe i potrzebne z perspektywy organizacyjnej spotkanie z przedstawicielami No Border Network. W jego trakcie uwypuklono relacje pomiędzy mobilnym podmiotem politycznym, odpowiedzialnym za napędzanie ostatnich wydarzeń w Tunezji a kwestiami migracji i międzynarodowej solidarności.


Na poniedziałkowy poranek zaplanowaliśmy dużą ilość spotkań z organizacjami, grupami i związkami zawodowymi. Popołudniu zaś spotykamy się z przedstawicielami różnych lokalnych organizacji by zaplanować międzynarodowe spotkanie niezależnych ruchów studenckich, które miałoby się odbyć tej jesieni.


Knowledge Liberation Front, 15. maja 2011, Tunis






15 maja 2011

Liberation Without Boarders Tour - drugi dzień bojowych badań w Tunezji

A oto relacja z drugiego dnia badań bojowych (ang. militant research) prowadzonych w Tunezji przez aktywistów z Europy. Metoda, którą posługują się aktywiści ma kilka odmian, czerpie z doświadczeń włoskich ruchów społecznych. Popularnością cieszy się, bo stosowana była w Ameryce Południowej, w szczególności podczas kryzysu w Argentynie. Kilka osób w naszym kole próbuje napisać artykuł na temat badań bojowych w edukacji. Dlatego to, co piszą, że robią w Tunezji nasi aktywiści - czyli badania bojowe - dopiero z czasem stanie się być może bardziej zrozumiałe. Póki co, cieszmy się, że nic im się nie stało podczas starć, o których piszą.

Liberation Without Boarders Tour – Dzień 2


Drugiego dnia naszego pobytu w Tunisie udało nam się wreszcie zanurzyć w chaotycznych lecz inspirujących „po-rewolucyjnych”, tunezyjskich realiach. Podczas gdy rząd tymczasowy i mainstreamowe media próbują przekazać nam wizję uładzonej sytuacji politycznej, w rzeczywistości istnieje tutaj wiele grup wzywających do kontynuowania procesu rewolucyjnego.


O godzinie 10.00 wzięliśmy udział w energicznym proteście zorganizowanym przez Dzielnicowe Komitety Obrony Rewolucji, mającym miejsce na słynnej Avenue Bourghiba. Protest na schodach Teatru Miejskiego zgromadził setki ludzi. Po krótkim skandowaniu haseł wzywających do kontynuowania rewolucji, tym razem skierowanej przeciwko rządowi tymczasowemu, członkowie komitetów i przypadkowi ludzie zostali brutalnie zaatakowani przez uzbrojoną w pałki i noże milicję potajemnie wspieraną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.


W dzisiejszej Tunezji represje stosuje się poprzez użycie nieformalnych band uzbrojonych, anonimowych obywateli, którzy mają wolną rękę w stosowaniu przemocy na ulicach miasta. Jest to strategia prowadzenia konfliktu zbrojnego o niewielkiej intensywności, której celem jest tworzenie politycznych napięć bez bezpośredniego angażowania rządu jako takiego.


Po wybuchu tej nieuzasadnionej przemocy demonstranci zgromadzili się ponownie przed Ministerstwem do Spraw Kobiet i Kwestii Społecznych, a następnie urządzili pikietę przed budynkiem Związku Zawodowego Tunezji (UGTT) wzywając do strajku generalnego, który miałby wesprzeć dalsze wysiłki rewolucyjne. Komitety, razem z młodymi aktywistami pracują na rzecz prawdziwej systemowej zmiany, w momencie gdy siły ekonomiczne i polityczne starają się zając pozycje bliskie rządowi Ben Alego.


Po porannych wydarzeniach, nasza delegacja kontynuowała zbieranie materiałów pośród rożnych aktorów procesu, działających wciąż na politycznej scenie stolicy kraju. Popołudnie obfitowało w spotkania, wywiady i podejmowanie kwestii organizacyjnych mających na celu zorganizowanie międzynarodowego spotkania ruchów studenckich, jeszcze tej jesieni w Tunisie.


W niedziele delegacja KLF będzie kontynuowała swoje badania bojowe mające na celu pogłębienie naszego rozumienia tej złożonej sytuacji, z która mierzą się dziś tunezyjskie ruchy społeczne. Dzięki współpracy z licznymi grupami, które spotkaliśmy tutaj do tej pory, rzeczywista współpraca ludzi zaangażowanych w walkę ponad Morzem Śródziemnym rozwija się…


Knowledge Liberation Front, 14. maja 2011



14 maja 2011

Liberation Without Borders Tour, czyli kto, co i jak się kształci w podróży

Po kilku miesiącach przygotowań grupa aktywistów związanych z różnymi ruchami studenckimi/uniwersyteckimi - między innymi z polskimi (bez)ruchami - ruszyła do Tunezji. Celem wyprawy jest "zarażenie" Europy rewolucyjnym zapałem, który ogarnął Północną Afrykę. Jest to interesujący projekt edukacji międzykulturowej i jak wszystkie projekty edukacyjne jest to projekt ukierunkowany, wartościujący. Jednak w przeciwieństwie do wielu projektów edukacji - zwłaszcza tej zinstytucjonalizowanej - wprost wyjawia, jakie idee mu przyświecają. Ta ideologiczna przejrzystość nie jest zaletą samą w sobie, za to interesujące jest jak i czy odbije się to na efektywności w przenoszeniu kaganka rewolucji.

Podróżowanie ma swoje miejsce w tradycji pedagogicznej - kilkaset lat temu było częścią wykształcenia (Bildung) wyższych klas społecznych. Ułatwienia związane z podróżowaniem, masowa turystyka do miejsc "gotowych na przyjęcie" spowodowały, że doświadczenie podróży nie jest już aż tak doniosłe. Powiedzeniu "podróże kształcą..." towarzyszy dziś ironiczne "...lecz tylko wykształconych". Odwiedzanie regionów ogarniętych rewolucją jest młodszą i trochę odmienną tradycją. Ciekawie będzie śledzić doniesienia aktywistów, być może ujawnią zmiany w nich samych. W projekcie dużo wagi przywiązano, by nie była to wyprawa w stylu orientalnym. Nie jest to żadna karawana ani niesienie pomocy, bo Tunezyjczycy dadzą sobie radę. Bardziej chyba jest to wyprawa po idee. Zobaczymy.

Liberation Without Borders Tour - Dzień pierwszy

Dzisiejszego wieczoru międzynarodowa delegacja Knowledge Liberation Front spotkała się w Tunisie by zapoczątkować w ten sposób Liberation Without Borders Tour. Nasza wyprawa związana jest z projektem badan bojowych, które zapoczątkowaliśmy w lutym tego roku w trakcie międzynarodowego spotkania ruchów studenckich w Paryżu. Na celu ma wspieranie oddolnie budowanych relacji politycznych pomiędzy ruchami społecznymi Europy i Afryki Północnej.


Od samego początku pobytu rozpoczęliśmy proces zawiązywania relacji politycznych w tej niezwykle złożonej sytuacji, z która mierzą się dzisiaj tunezyjskie ruchy społeczne. Drut kolczasty, który przecina Avenue Bourghiba, główną ulice Tunisu, jest oczywistym wyrazem napięć politycznych i społecznych, które pojawiły się tutaj na przestrzeni ostatniego tygodnia. Przede wszystkim napędził je skandal spowodowany ujawnieniem nagrania video, na którym minister spraw wewnętrznych Tunezji głosił zbliżający się wojskowy zamach stanu. Minister szybko podał się do dymisji.


Dziś popołudniu, w jednej z kawiarni Tunisu, byliśmy świadkami aresztowania aktywisty Frontu Wyzwolenia Ludowego Tunezji, ledwie o kilka kroków od drutów kolczastych otaczających Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Innym z efektów rosnących napiec, pomijając wprowadzona na czas nieokreślony godzinę policyjna miedzy 21.00 a 5.00, jest nowy zakaz wszelkich demonstracji w obrębie miasta.


W odpowiedzi na te wzmagające się represje, w następnych dniach zapowiedziano liczne demonstracje i strajki. Jedna z lokalnych aktywistek skomentowała sprawę w sposób następujący: "Błędem okazało się opuszczanie Khasby [...], jednak teraz odzyskamy ulice, by dokończyć naszą rewolucje."


Setki młodych Tunezyjczyków, Z okolicznych miast i wiosek wypełniają ulice stolicy i innych głównych miast, domagając się radykalnych przekształceń w kraju. Ci młodzi ludzie stali się celem rządowych represji przede wszystkich dlatego, że byli główną siłą napędową w procesie rewolucyjnym. Jednocześnie rząd tymczasowy zdaje się coraz bardziej interesować utrzymaniem status quo, zamiast wprowadzaniem rzeczywistej politycznej transformacji.


Kontakty, które zawiązaliśmy dzisiaj, a które będziemy rozwijać w ciągu najbliższego tygodnia mają służyć za podstawę niekończącego się procesu politycznej zmiany, którym kieruje siła ruchów społecznych.


KLF, Tunis, 13. maja 2011


23 marca 2011

Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną [relacja]

Seminarium rozpoczął Dominik Krzymiński przedstawiając najbardziej znaczące wydarzenia z najświeższej historii studenckich protestów w Europie. Zamiast wspomnianej prezentacji pokażemy tu jednak kilka filmików, z których można wnioskować na temat stosowanych taktyk i atmosfery w różnych krajach:
Wielka Brytania: [1] [2]
Włochy: [1] [2] [3]
Rosja: [1]
Kanada: [1]
Stany Zjedn. Ameryki Pł.: [1]
Puerto Rico: [1]
Niemcy: [1] [2]
Grecja: [1]
Global: [1]

Po tym wprowadzeniu Magdalena Prusinowska i Piotr Kowzan przedstawili prezentację (zamieszczamy poniżej) z propozycjami teoretycznych ujęć problemów ruchów społecznych.

One World One Struggle - Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną by Magdalena Pr...


foto: Dominik Krzymiński


foto: Dominik Krzymiński

foto: Dominik Krzymiński

foto: Karolina Rzepecka

16 marca 2011

Otwarte seminarium: Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną

Doktoranckie Koło Naukowe Na Styku Zaprasza na otwarte seminarium pt.


Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną
na przykładzie studenckich ruchów protestu wobec reformy uniwersytetu w Europie i na świecie.

Celem spotkania jest przybliżenie działalności ruchu International Student Movement (ISM) oraz międzynarodowego kolektywu EduFactory otwierającego Knowledge Liberation Front, a także podjęcie refleksji nad współczesnymi ruchami uniwersyteckimi, zarówno ich specyfiką jak i specyfiką systemów edukacyjnych, w jakich funkcjonują obecnie, bądź nie powstają wcale. Kwestie te nabierają szczególnego znaczenia w momencie przeprowadzanych reform szkolnictwa wyższego w Polsce i Europie. Dyskusja o ruchach uniwersyteckich może być punktem wyjścia do szerszej analizy współczesnych ruchów społecznych - zwłaszcza w kontekście lokalności Uniwersytetu Gdańskiego, czyli Gdańska będącego tzw. kolebką Solidarności. Liczymy na to, że spotkanie to ułatwi jego uczestnikom zrozumienie planowanych na ten tydzień przez europejski ruch studencki wydarzeń (Spring of Resistance [SoR]) w stolicach kilku krajów, m.in. ze względu na rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich.

Dyskusję poprzedzą dwie prezentacje Dominika Krzymińskiego oraz Magdaleny Prusinowskiej i Piotra Kowzana.

Proponowane lektury:

data: środa 23.3.2011, godz: 15:00-18:00
miejsce: WNS UG sala A306
organizator: KN NaStyku
www.NaStyku.blogspot.com

22 lutego 2011

Sprawozdanie z Paryża - European Meeting of University Struggles

Między 11. a 13. lutego odbyło się w Paryżu spotkanie aktywistów zaangażowanych w ruchy uniwersyteckie i walkę z rządowymi planami “zaciskania pasa”. Reprezentacja z Polski była dość liczna, co odzwierciedlało raczej głód oporu w kraju niż skalę działań. My, Magda Prusinowska i Piotrek Kowzan, reprezentowaliśmy działania i teoretyzacje powstałe na Uniwersytecie Gdańskim, które powstawały w Kołach Naukowych “Na Styku”, Otwartym Komitecie Uwalniania Przestrzeni Édukacyjnych (OKUPÉ), w Radzie Doktorantów Wydziału Nauk Społecznych oraz w piśmie !reVOLT.

Dzień 1: A Wy co robiliście kiedy Mubarak ustąpił?


Dzień pierwszy rozpoczął się wielogodzinnym Zgromadzeniem w École des Hautes Études en Sciences Sociales. Prezentowały się wtedy poszczególne ruchy, przedstawiano swoje dokonania, problemy itp. Z wielu spraw wynotowaliśmy kilka:


Ukraina: Na Ukrainie młodzież szkolna uczestniczy w protestach w walce o swoją przyszłość edukacyjną! Ruch studencki utworzył niezależny związek zawodowy “Priama Dija” już 2 lata temu. Co z polskimi studentami i doktorantami, czy jest szansa na powstanie związków zawodowych? Uzwiązkowienie studentów nie musi pozostać specyfiką krajów Europy Zachodniej.


Wielka Brytania: oprócz uzwiązkowienia charakterystyczne jest to, że jest to ruch uniwersytecki (nie tylko studencki), nastawiony na warunki pracy (m.in. outsourcing personelu uniwersyteckiego, prekaryzacja). Jedna z reprezentantek z Wielkiej Brytanii wezwała do włączenia się w podobne działania m.in. poprzez opór wobec polityki firmy Sodexo mającej siedziby w 80 krajach. Firma działa także na uniwersytetach m.in. masowe żywienie i ma swój udział w pogarszaniu warunków pracy.


Austria: 1-3 kwietnia odbędzie się spotkanie dotyczące alternatywnej edukacji w Innsbrucku - informacja ta jest jednocześnie zaproszeniem.


Częste głosy: w naszych krajach nic się nie dzieje, nie ma kultury protestu - jednak analizując relacje z udanych protestów studenckich można zauważyć, że w pewnym momencie często po prostu dochodzi do “wydarzenia” jak z Badiou!


Energetycznie Zebranie bardzo zyskało, gdy po filmie pokazanym przez aktywistów z Włoch organizatorzy otrzymali wiadomość, że właśnie odszedł Prezydent Egiptu. Radość wyglądała mniej więcej tak.



Dzień 2: A Wy co robiliście, gdy dyskutowano o edukacji autonomicznej?


Tego dnia spotkaliśmy się na Université Paris 8 Saint-Denis. Z blisko dwugodzinnym opóźnieniem rozpoczęły się Zgromadzenia poszczególnych paneli tematycznych.


Precariousness, Debt, Welfare: Towards Commonfare:

Panel był raczej wysypem problemów, nad którymi należałoby się wspólnie zastanawiać, niż uzgadnianiem stanowisk wobec czy nawet wymianą doświadczeń z walk w poszczególnych krajach. Problem rosnących długów jako efektu edukacji pozostawał w cieniu, jako coś od czego należy się odbić. Dyskutowano na temat zasobów, czyli skąd brać środki na rewolucje lub po prostu na badania i działania dla lokalnych wspólnot. Problem to dość istotny, bo jasne było, że „naszymi wrogami” są zarówno uniwersytety publiczne jak i prywatne. Ale odpowiedzi na pytanie zadane przez Janka Sowę o model instytucji commonfare, nie udało się odnaleźć wśród dotychczasowych doświadczeń uczestników panelu. Wobec tego braku, poszukiwania tego, co nas łączy przesunęły się na hasło „Chcemy pieniędzy!”, czyli gwarantowanego dochodu podstawowego oraz „prawa do bankructwa”. W kwestii finansowania powróciły pomysły z podatkiem Tobina oraz podatkiem od każdej transakcji finansowej. To dość reakcyjne odchylenie ruchu, czyli konsumerski huraoptymizm, przyblokowała skutecznie interwencja aktywistki, która podniosła kwestie ekologiczne. Krótki impas udało się przełamać związkowczyni organizującej prekariuszy, czyli pracowników tymczasowych. Najpierw opisała dlaczego prekariat jest dzisiaj ważny, że „czasownicy” są niewidoczni, nie wiadomo kto nimi jest, bo może być każdy, w tym nauczyciel czy wykładowca. I że ich siła polega na tym, że przenikają przez wiele środowisk, więc m.in. świetnie upowszechniają informacje, łączą miejsca i środowiska. Zapytała retorycznie o to, jak chcemy wygrać nasze walki. Jej odpowiedzią była „kartografia władzy”, czyli rozeznanie się we wszelkich dostępnych zasobach oraz w tym kto sprawuje władzę i gdzie mieszka. Takie czysto Weberowskie spojrzenie na swoje lokalne pole walki wydawało się bardzo ożywcze, po dominujących na uniwersytetach dywagacjach á la Foucault, na temat tego, jak nas robi władza i co potem robi, jak już zrobi.


University Transformations: Free Access vs. Privatization, Corporatization, and Meritocracy

Osoby zabierające głos koncentrowały się na opisach sytuacji w swoich krajach, dlatego notatki też w ten sposób prezentujemy:


Wielka Brytania: 13 lat temu czesne było na poziomie 1000 funtów, obecnie może sięgnąć 9000 funtów.

Gdyby wprowadzono podatek absolwencki (graduate tax; Why not pure graduate tax?) utrudniono by akcje oporu typu zaniechanie płacenia. Związki studenckie potępiają “agresywne” protesty - w opinii uczestniczek i uczestników oba związki studenckie straciły mandat. Kadra akademicka zastraszana jest poprzez cięcia w zatrudnieniu, mechanizm blokady etatów - jedna osoba została zawieszona za zachęcanie studentów do wzięcia udziału w protestach (grozi jej zwolnienie). Wykładowcy, aby “legalnie” działać przeciw reformom muszą wcielać się znowu w rolę studentów.


USA: student z prywatnego University of Chicago zwrócił uwagę na potrzebę zrzeszania się studentów po ukończeniu studiów - zrzeszenia absolwentów jako dłużników (“Dopadają cię po studiach.” - kiedy masz mniejsze szanse na wsparcie, jak w pojedynkę zorganizować “znaczącą” akcję niepłacenia). Obecnie podstawowe roczne czesne wynosi ok 35 tys. $, ale do tego dochodzą opłaty dodatkowe i czesne dochodzi do 45 tys. $. Ponadto do niektórych kursów trzeba obowiązkowo zakupić podręczniki, których koszt może wynosić ok. 200 $. W świetle tej wypowiedzi dominujący dyskurs wprowadzenia płatnych studiów jako elementu wyrównującego dostęp do edukacji wyższej, a jednocześnie podniesienia jej jakości zderza się z rzeczywistością, w której płatne studia służą zróżnicowaniu dostępu do edukacji - co prawda studenci płacą za edukację i mogą mieć nadzieję, że dzięki temu będą mogli wymagać więcej, ale tylko na tyle, na ile ich stać.


Holandia: “brak kultury protestu”, protesty studenckie borykają się z etykietą lewicowości, co zawęża zaangażowanie całej wspólnoty akademickiej. Jeśli pojawia się informacja o możliwej okupacji, protest zostaje zaszufladkowany jako “lewacki”. Odpowiedź aktywistek i aktywistów holenderskich: zorganizowali Uniwersytet Przyszłości (University of the Future), który bez formalnego ogłaszania okupacji, był przejęciem przestrzeni uniwersyteckiej. W Holandii, podobnie jak np. w Wielkiej Brytanii, problemem jet brak wsparcia od związków studenckich, które wspierają propozycje polityków i potępiają “agresywne” protesty.


Austria: problem z nierównym dostępem do edukacji i mechanizmami dyscyplinującymi studentów bez obywatelstwa austriackiego: płacą podwójne czesne, zmuszeni są do udokumentowania posiadania 800 euro przy przedłużaniu pozwolenia na pobyt, a mogą zarabiać legalnie tylko 300 euro/mc. Także problem z podziałem na “złe” i “dobre” protesty. Policja obserowała osoby zaangażowane w protesty - gdy jest mało aktywnych osób, policja ma ułatwione zadanie. Co ciekawe, “rdzeń” protestu nie wyszedł poza “zaprzyjaźnioną grupę”. Co bulwersujące, dziekan wykorzystał protesty do autopromocji (“To moje dzieło!). Jednocześnie odnosząc się do zaanagażowania studentów jako do swojej zasługi przyczynił się jednak do spadku poparcia dla protestów wśród samych zainteresowanych.


Grecja: greccy wykładowcy i studenci analizują zmiany dokonujące się m.in. w Polsce, gdyż jest to wskazówką dla nich, jak proces komercjalizacji edukacji może przebiegać także w Grecji. Do tej pory ruchowi studenckiemu udało się zablokować zmianę konstytucji, która pozwalałaby na wprowadzenie niepublicznej edukacji wyższej. Aby naświetlić jakie jeszcze mogą zajść zmiany w specyfice greckiego systemu edukacji wyższej, można przywołać choćby fakt, że obecnie studenci otrzymują za darmo podręczniki do kursów, na które uczęszczają (warto porównać z ceną rzędu 200$ za podręcznik w USA) oraz korzystają z darmowych posiłków w stołówkach uniwersyteckich. Ruch uniwersytecki w Grecji boryka się z reformami, które odchodzą od demokratycznego modelu zarządzania uczelnią na rzecz zarządu menadżerskiego oraz cięciami w zatrudnieniu (przy jednoczesnym wzroście liczby studentów) - na 5 osób odchodzących na emeryturę, zatrudniona zostanie tylko 1 osoba.


Włochy: Podobnie jak w Polsce problemem jest feudalna struktura uniwersytetu. W kwestii możliwych sojuszy istotną informacją jest fakt, iż cięcia na edukację przedszkolną były podstawą do włączenia się rodziców w ruch przeciw reformom (podobnie jak w Wielkiej Brytanii uniknięto zawężenia ruchu protestu tylko do ruchu studenckiego). Co ważne we Włoszech większość studentów jest pracownikami tymczasowymi (prekariat), dlatego też ruch studencki jest jednocześnie pracowniczym. Nasuwa się pytania dlaczego w Polsce taki sojusz ma problemy z uformowaniem, co się dzieje ze związkami? Dlaczego rodzice nie angażują się w działania na rzecz edukacji?


Francja: Uniwersytet na którym odbywało się spotkanie (Saint-Denis) jest formalnie uniwersytetem autonomicznym. Co to oznacza? Państwo wycofało się, co oznacza brak finansowania i ta deklaratywna autonomia przeradza się w zależność od źródeł finansowania. W związku z doświadczeniem francuskim pojawiają się następujace pytania: Czym jest autonomia uniwersytetu? Czy uniwersytet, żeby być autonomicznym musi być publiczny? Czy choćby nieprywatny?

Podsumowanie kilku wątków dyskusji:
  • Potrzeba przedefiniowania naszej pozycji wobec państwa, gdyż obecnie zanika różnica między “prywatnymi” i “publicznymi” instytucjami edukacji wyższej (oba typy utrzymują się także z prywatnych źródeł, także w obu studenci często płacą za edukację). Tak więc ruch protestu, nie musi zasadzać się na tej tradycyjnej opozycji publiczne-prywatne, która coraz mocniej staje się opozycja fałszywą lub po prostu nieznaczącą.

  • Kwestia zadłużenia dotyczy zarówno studentów uczelni publicznych jak i prywatnych (kolejna przyczyna dlaczego opozycja publiczne-prywatne nie obrazuje obecnej sytuacji). Jaka będzie/jest rola zadłużenia studenckiego w kształtowaniu podziałów klasowych? Każdy płaci lub będzie płacić, ale osoby, które aby zapłacić wezmą kredyty niekoniecznie otrzymają najlepszą ofertę, gdyż wysokość kredytu będzie zależeć od zdolności kredytowej (Jaka jest Twoja zdolność kredytowa?! Na jaką edukację Cię stać?). Uogólniając, system płatnych studiów jest systemem różnicującym, segregującym: “Jakoś trzeba oddzielić wilki od owiec.“ (wypowiedź jednego z polityków).


Nie uczestniczyliśmy w Panelu Autonomous Education, Self-Education, Free School: New Practices in Alternative Education, który przyciągnął najwięcej uczestników i był prawdopodobnie najbardziej produktywny i po prostu najciekawszy.


Warsztaty

Ze względu na małą ilość dostępnych sal, przygotowany wcześniej w polskim gronie - tj. Jan Sowa (Free University Warsaw), Krystian Szadkowski (Theoretical Practice, Poznań) oraz my - warsztat pt. East European Education: Factories of Subjectivity on the Ruins of the So Called Communism połączony został z prezentacjami sytuacji na Ukrainie, w Rosji, na Litwie z elementami sytuacji w Grecji. Przerodziło się to więc w dość intensywne, lecz wielogodzinne spotkanie, które zamykała nasza prezentacja, dlatego w innych warsztatach nie wzięliśmy udziału.


OKUPÉ Collective – a Game of Resistance at the University of Gdańsk, Poland


Dzień 3: A Wy co robiście, gdy powstawało “wspólne oświadczenie”?


Trzeciego dnia miało odbyć się zebranie podsumowujące. Założyliśmy, że nie ma sensu przyjeżdżać na sam początek, skoro i tak wszystko zaczyna się ze sporym opóźnieniem. Udaliśmy się do Museum d'Orsey, co okazało się bardzo dobrym wyborem. Warunki powstanie malarstwa impresjonistycznego odczytaliśmy jako podobne do obecnie istniejących w szkolnictwie wyższym. Obniżenie kosztów zakupu farb oraz wzrost ilości studentów i chętnych studiować malarstwo, odpowiada współczesnemu obniżeniu kosztów publikowania (Internet) i umasowieniu studiów. Malarze, którym udało się przejść przez uczelnie i zaakceptowali reguły malarstwa, mieli zagwarantowane zamówienia instytucjonalne i w miarę stabilne dochody. Podobną stabilizację mają dzisiaj prowadzący badania ilościowe dla koncernów. Pozycję ówczesnych artystów poza instytucjami nazywalibyśmy dzisiaj prawdopodobnie prekariatem. Zaowocowało to odrzuceniem przez prekariat reguł hierarchicznej reprezentacji świata i podkreśleniem autonomii malarstwa i twórcy (w zasadzie nie tyle odrzucili te reguły, co się ich nie uczyli, a tworzyli własne). Czyli było to coś na podobieństwo przeskoczenia z badań ilościowych na jakościowe, najlepiej jeszcze takie z przedrostkiem auto-, np. autoetnografia. Zwycięzców tamtego starcia podziwiamy dzisiaj w muzeach, bo ówcześni „wannabe artists” stali się pierwszą publicznością nowego stylu.


A zebranie na Uniwersytecie w St. Denis, mimo przewidzianego przez nas późnego startu, trwało krócej niż się spodziewaliśmy, więc nie zdążyliśmy się tam zjawić.


W ramach podsumowania powstał tekst “W imię nowej Europy: Walki uniwersyteckie przeciwko polityce zaciskania pasa”. Dostępny w języku polskim tutaj, a w wersji angielskiej tu.


Kontrowersje:

  • Spotkanie zorganizowane było tak jak gdyby w międzynarodowym ruchu istniało tylko EduFactory. Całkowicie pominięto to, co dzieje się od kilku lat w ramach ISM (chcesz więcej, patrz: Sprawozdanie Mo)

  • Podstawową formą spotkań i dyskusji były Zgromadzenia i długa kolejka chętnych do zabrania głosu uniemożliwiała prowadzenie dyskusji, a tym bardziej podejmowanie decyzji. Widoczne było, że część aktywistów na co dzień pracuje przy użyciu konsensusu, bo odruchowo używali języka znaków.

  • “Wspólne oświadczenie”, które pojawiło się po Spotkaniu nie do końca było wspólne. Było raczej zapowiedzianym od początku zebraniem przez organizatorów notatek z poszczególnych paneli i dość ostrożne ich złożenie w całość.


Spotkanie pokazało, że krytyka Ingrid M. Hoofd w tekście pt. “The accelerated university: Activist-academic alliances and the simulation of thought.” [ephemera 2010, vol 10(1): 7-24] zarzucająca EduFactory “speed elitism” była raczej nietrafiona, bo ostatnie co można było zarzucić spotkaniu, to jakikolwiek pośpiech. Hoofd zarzucała, że to co robi EduFactory to organizacja oporu opierającą się na szybkim konfigurowaniu się międzynarodowych elit i że upowszechnianie darmowych badań i uczestnictwo w konferencjach za własne pieniądze prowadzi w rzeczywistości do realizacji neoliberalnego planu na reformę nauki. Mimo usilnych starań i tego, że EduFactory próbuje zgromadzić ruchy bardziej wokół wspólnych idei niż wspólnych praktyk (przypadek ISM), zaskakująco niewiele dało się powiedzieć i usłyszeć na temat tego co wspólne. Na pocieszenie stwierdzić jedynie można, że takie rzeczy nie dzieją się od razu i wymagają regularnych spotkań. Planowanie przyszłych spotkań rozpoczęło się już w Paryżu; kolejne miejsca to: Wiedeń, Dijon i Tunis.



Poza tym: