Minely juz dwa miesiace, od czasu, gdy przybylam do Chiari. Czas na male podsumowanie tego krotkiego, ale jakze intensywnego dla mnie czasu. Intensywnego, poniewaz poza tym, ze poznaje struktury dzialania Centrum Giovanile to codziennie w roznych sutuacjach ucze sie jezyka wloskiego. Staram sie wykorzystac kazda chwile na przyswojenie nowych slowek oraz struktur gramatycznych. Rowniez codziennie staram sie byc wrazliwa na sytuacje, w ktorych mam okazje poznawac nowa kulture. Tak tez zdarzylam zaobserwowac wiele rzeczy, niektore zadziwiaja inne przerazaja, jeszcze inne irytuja. Czasem czynie porownania zachowan wloskich, polskich i szwedzkich. Porownuje Wlochow do Szwedow i Polakow, poniewaz jestem Polka, a w Szwecji spedzilam szesc miesiecy, jako studentka w ramach programu Socrates- Erasmus. Jak daleko jest polnoc(Szwecja) od poludnia(Wlochy), tak niektore zachowania i zwyczaje ludzkie sa diametralnie rozne.
Nawiaze raz jeszcze do nauki jezyka. Otoz przebywam w roznych miejscach, gdzie ludzie duzo mowia i wtedy ja moge sluchac, ale takze i tam, gdzie ja jestem zmuszona do mowienia po wlosku. Na szczescie Wlosi lubia duzo mowic i opowiadac, a przy tym gestykulowac (w przeciwienstwie np. do Szwedow) w zwiazku z tym niektore wyrazy odczutuje takze z "mowy ciala". W raz z nauka jezyka poznaje takze kulture i zachowania ludzi w roznych miejscach i sytuacjach. Nauka nowego jezyka powoduje, ze czuje jakbym na nowo poznawala swiat, cofnela sie do czasow dziecinstawa. Ciekawa nowych slow ciagle zadaje pytanie, co to jest, tak jak to robia trzylatki, gdy tylko naucza sie tego wanzego zwrotu. Bardzo praktyczna okazuje sie praca w przedszkolu, gdzie duzo nowych wyrazow poznaje kazdego dnia podczas rozmow z dziecmi. Dzieci sa takze srogimi nauczycielami, gdyz kazdy blad poprawiaja.
Teraz troche o sytuacjach dziwnych:
1' POCZTA
a) Otoz, kulturalnie wchodzi sie do tego miejsca i ustawia w kolejce, czeka na swoja kolej i czeka i czeka i......Przy czym w pewnym momencie okazuje sie, ze pani/pan zza lady wola wybrana przez siebie osobe, a nie kolejna w kolejce. Bylam na poczcie tylko cztery razy i zdarzenie to powtorzylo sie za kazdym z nich. Kolejna sytuacja takze z poczty...
b) Wiele ludzi stoi w dlugiej kolejce, kazdy czeka by zostac obsluzonym, wszystko trwa naprawde dlugo, bo nie wiadomo dlaczego, ale nagle okazuje sie, ze kazdy klient jest dobrym znajomym kasjerki/kasjera i trzeba przynajmniej chwilke porozmawiac. Pozostali klienci nadal czekaja i czekaja i czekaja w tym i ja, po czym, gdy nadchodzi moj pora, by podejsc do okienka pani robi sobie przerwe( co oczywisciew nie jest nigdzie napisane) i trzeba zmienic kolejke.
Zirytowana wracam do domu i staram sie zapytac mojej kolezanki, czy tak jest zawsze i czy oni sie nie denerwuja, kiedy zastaja podobne sytuacje. Ona odpowiada, ze nie ma potrzeby sie denerwowac, jak sie czegos nie zalatwi dzis, to zawsze mozna jutro. Podobnie jest w kasie po bilety, w kiosku, w biliotece..chyba wszedzie. Wija sie dlugie kolejki, mimo to trzeba znalezc chwilke by porozmawiac i z klientami i cos zjesc w czasie pracy.
2' BIBLIOTEKA
A teraz pewne zdarzenie z biblioteki, na szczescie tym razem juz nie ja 'padlam ofiara' obslugi tego miejsca, ale matka z trojka dzieci, ktora chciala wypozyczyc film dvd (w bibliotece tez mozna). Ja zostalam obsluzona, odebralam swoja ksiazke, ale pani za mna juz nie, bo bibliotekarce zadzwonila komorka i odebranie telefonu bylo wazniejsze. Malo istony byl fakt, ze jedno z dzieci bardzo plakalo, a matka chciala juz ewidentnie opuscic to miejsce. Na marginesie dodam, ze odbieranie telefonu w kazdym miescju juz nikogo nie zaskakuje oprocz mnie. W kosciele, czy podczas jakiejs waznej rozmowy, podczas prowadzenia jakis zajec. Poprostu Wlosi nie uzywaja takiej funkicji w komorce, jak milczy.
Nawiazujac jeszcze do biblioteki opowiem jedna ciekawa sytuacje. Kiedy zawitalam tam poraz pierwszy. Bylo to na samym poczatku mojego pobytu w Chiari. Weszlam do biblioteki i spokojnie zaczelam mowic po ang. Wszczyscy, ktorzy byli wewnatrz spojzeli na mnie niemal, jak na kosmitke. Poczulam sie troche dziwnie, ale nadal kontuowalam swoje pytanie, w pewnym momencie jeden pan przerwal mi i powiedzial, ze zaraz postaraja sie zawolac kogos kto mowi po ang. Od tego momentu staram sie nie uzywac innego jezyka niz wloski, bo jest to zle odbierane i czasem mozna nie uzyskac takiego rezulatu, jakiego sie oczekiwalo. Czasem mam wrazenie, ze jezyk w ktorym sie mowi, determinuje, czy zrealizujemy nasze zamierzenia, czy tez nie.
3' MUSICAL
Ostatnio trafilam calkiem przypadkiem ( do sali zaprowadzily mnie dzwieki muzyki z filmu Czekolada i Dzwonnik z Noterdamu) na spotkanie grupy taneczno- teartralnej. Okazalo sie, ze prace grupy koordynuje jedna z moich kolezanek, zaproponowala mi bym takze wziela udzial w przedstawieniu. Bardzo spodobala mi sie propozycja w zwiazku z tym zostalam. Zaczne od tego, ze wszyscy uczestnicy spotkania sie spoznili, a Roberta powiedziala, ze to normalne i ona sie juz przyzwyczaila, ze jak jest jakas ustalona godzina to wsyscy przychodza 15 minut pozniej. W moim poukladanym zyciu ciezko bedzie sie przestawic, ale staram sie rowniez przywyknac do tego, ze tutaj spoznianie sie jest czyms naturalnym. Od samego poczatku spotkanie grupy wygladalo bardzo chaotycznie. Praktycznie wszyscy zabierali glos w tym samym czasie, nikt siebie nie sluchal (w moim odczuciu) kazdy wiele gestykulowal. Ta gestykulacja to jak dla mnie chec wzomocnienia tego, co sie mowi. Spotkania mimo, ze bylo chaotyczne role do zostaly rozdzielone, kazdy wiedzial, co ma robic, wszyscy wyszli zadowoleni ze spotkania, a mnie rozbolala glowa od krzykow.
4' KIEROWCY
We Wloszech najbardziej boje sie kierowcow. Czasem chodzac po waskich uliczkach mam wrazenie, ze cala nie wroce do domu. Kierowcy nie dosc, ze jezdza szybko to bardzo zadko informuja o swoich zamiarach np. na rondzie jeszcze nigdy nie zauwazylam zeby ktos wlaczal kierunkowskaz. Jak pytam znajomych, czemu nie uzywaja kierunkowskazow, odpowiadaja jestem Wlochem! Kolejny przyklad to w miejscu, gdzie nie ma swiatel nie mozna liczyc, ze kierowca sie zatrzyma i ustapi droge pieszemu, poprostu trzeba wejsc na pasy i liczyc na to, ze nie zostanie sie przejchanym.
Dostrzegam ogromna rozniece miedzy zachowanie sie kierowcow na drogach w Szwecji i we Wloszech. W Szwecji nawet jesli sie jeszcze nie stalo przygotowanym do przejscia, a dopiero sie podchodzilo, czy podjezdzalo rowerem, kierowca sie zatrzymywal. Tutaj, pomimo, ze Wlosi nigdy sie nie spiesza, w momencie gdy widza przechodnia, mam wrazenie, ze jada jeszcze szybciej.
5' SJESTA
Co jeszcze mnie zadziwia... chyba sjesta, ktora ma tutaj swoj okreslony rutual. Przede wszysykim okolo godziny 12 miasto pustoszeje. Tak jakby wszyscy zamkneli sie w domach przed jakas kleska zywiolowa. Poprostu nie ma nikogo. Sklepy sa takze zamkniete. Ludzie ida na wspolny rodzinny posilek. My (wolontariusze i nasz Ksiadz) takze jemy razem. Na poczatku ten czas byl dla mnie meczarnia, bo nic nie rozumialam i tylko siedzialam cicho ( co w moim przypadku jest bardzo nienaturalne). Teraz, gdy juz wiecej rozumiem i moge cos powiedziec, bardzo mi sie podoba taka forma wsponego spedzania czasu, opowiadania, tego co sie wydarzylo dnia poprzedniego. Przy tym zawsze jest wiele smiechu i radosci. Piszac o obiedzie musze koniecznie dodac, ze jest to czas w ktorym w nie powinno zaklocac jedzenia, czyli dzwonic i chodzic w odwiedziny, no chyba ze jest to nagla sytuacja.
6' STRAJK
Byl to juz trzeci z kolei strajk generalny od momentu, gdy tu przyjechalam. Strajk osob, ktore obsluguja srodki transportu, poczawszy od lokalnego tj. kierowcow autobusow, a skocznczywszy na miedzynarodowym, czyli strajku obslugi lotnisk. Strajk zaczal sie o godzinie 9 i skonczyl mnie wiecej o 17. W tym czasie nic nie kursowalo. Pomyslalam od razu o naszych SKM-kach. W momencie, gdy kolejarze strajkuja jest uruchamiany, jakis transport zastepczy, a tu we Wloszech wszyscy w jednym momencie.
Ostatnio uslyszalam od mojej kucharki, ze chyba jej nie lubie. Na poczatku pomyslalam sobie, ze jej nie zrozumialam. Postanowilam jednak zapytac czemu tak mysli. Odpowiedziala, ze od kiedy jestem w Chiari ani razu jej nie przytulilam na przywitanie, czy pozegnanie. Bardzo mnie to zdziwilo, bo ja nie mam w zwyczaju nikogo przytulac, czy calowac witajac sie. Hmmm... widocznie jest to wazne. Od kiedy i ja zaczelam praktykowac ten zwyczaj wzgledem naszej kucharki, stala sie dla mnie milsza.
Zycie w innym panstwie wymaga ode mnie przystosowywania sie do wielu nowych sytuacji, bycia bardziej elastyczna. Nie zawsze wszystko mi sie podoba, jednak staram sie byc wyrozumiala dla kultury wloskiej.
PS. Przepraszam za brak polskiej trzcionki i jakiekolwiek bledy. Nie udalo mi sie przestawic klawiatury na jezyk polski.