Istnieje pewien zabawny przesąd na temat "zepsutych" społeczeństw na zachód od Polski. Otóż, podczas gdy my (tj. ""polscy" "katolicy"") przywiązani jesteśmy do pewnych wartości, ONI gnuśnieją w przepasnej otchłanii konsumpcji. Niektórzy gotowi są nawet nawoływać do etycznej/duchowej odnowy Zachodu. (nie, nie będzie linka!)
Ale przeglądałem niedawno artykuły z Pedagogiki Porównawczej i trafiłem na coś uroczego:
Except from biology lesson, Denmark:
The theme of the lesson is ethical issues: Is it a human right to have handicapped children? The class is asked to return to the groups they were working in before. Some pupuils are not sure about who they were working with. The teacher assigns to groups those who cannot remember. [...] The teacher interrupts the group work with question, 'What is a GOOD LIFE? Pupils voice their opinions. The teacher personally addresses some of the quiter pupils, 'What is your opinion?', 'What would you say?'
str. 109, Rozdział 6: Classroom contexts as a reflection of national values w Osborn (2003) A World of difference? Comparing Learners Across Europe, Open University Press, UK
Może nie pisałbym o tym, ale słyszałem już kilkakrotnie jak Duńczycy tłumaczyli różne kwestie etyczne używając zwrotu DOBRE ŻYCIE. Na ogół brałem ich po prostu za dość ekstrawaganckich przedstawicieli swego gatunku, ale okazuje się to jakoś systemowe. Zaczynam podejrzewać, że to nawet zakorzenione jest gdzieś w filozofii. Niestety nie wiem gdzie, ale być może WSZĘDZIE - tylko, że dotąd jakoś ginęło w tłumaczeniach!
I HAVE A DREAM: Wyobraź sobie jak zmieniałaby się Polska, gdybyśmy zamiast pytać wszem i wobec o "życie" - zaczęli pytać o "dobre życie"...
Kiedy zaczyna się DOBRE ŻYCIE?
Kiedy kończy się DOBRE ŻYCIE?
Walczmy o prawo do DOBREGO ŻYCIA! Obrońcy DOBREGO ŻYCIA.
4 komentarze:
Ciekawy przyczynek do dyskusji o mizierii polskiej szkoły. Jesteśmy do tyłu... aż boli, gdy pomyśli się o duńskich standartach.
ups: mizerii
No tak, ale co to jest to dobre życie i kto to ma definiować? Nastolatki mogą o tym dyskutować na lekcjach etyki, ale w momencie, kiedy zmieni się to w politykę, może zorbić się niebezpiecznie... A koncept dobrego życia sam w sobie nie jest taki niewinny i łatwo go odnieść do polityki nazistów - życie Żydów, homoseksualistów czy innych odstających od przyjętej przez państwo normy, choćby wspomnianych niepełnosprawnych, nagle staje się niewystarczająco dobre i lepiej się go pozbyć, żeby innym było milej i wygodniej. Mam jednak nadzieję, że nasi politycy za takie dyskusje się nie wezmą...
Zadawanie tych samych pytań co faszyści nie oznacza od razu udzielanie takich samych odpowiedzi. No, może w polskim kontekście jest to rzeczywiście niebezpieczne.
Jakoś nie widać w Skandynawii, żeby poddawano w wątpliwość życie niepełnosprawnych - wręcz przeciwnie, mają mieć najlepsze możliwe życie.
Za to co innego może być zastanawiające - skrócenie perspektywy w jakiej podejmowane są wybory. Kiedy wprowadzamy "dobre życie" chyba trudniej jest podejmować działania "dla dobra dzieci". Rezultaty muszą przyjść w perspektywie NASZEGO życia, bo to ono ma być dobre. To nakręca "rewolucyjność" myślenia...
Prześlij komentarz