Oblica biedy we współczesnej Polsce
23 grudnia 2011
Książka KN Na Styku: Bieda we współczesnej Polsce
Oblica biedy we współczesnej Polsce
26 listopada 2011
"Napastowanie seksualne. Głupia zabawa czy poważna sprawa?", spotkanie z autorką Anną Wołosik
zapraszają na promocję książki “Napastowanie seksualne. Głupia zabawa czy poważna sprawa?” oraz na spotkanie z autorką Anną Wołosik
2 grudnia (piątek) godz. 18.00
Gdańsk 2016
ul. Długi Targ 39/40
Wstęp wolny
Prowadzenie: Anna Dukowska
Promocja książki odbywa się w ramach projektu Świat Praw Człowieka
Podczas spotkania będzie można nabyć książkę w promocyjnej cenie 40 zł
Książka adresowana jest do nauczycieli, wychowawców, pedagogów i psychologów szkolnych i oferuje im, oprócz teoretycznego wprowadzenia w problematykę napastowania seksualnego, w części II rady i sugestie co robić, by do przemocy ze względu na płeć w szkole nie dochodziło i jak działać w sytuacji , gdy do napastowania seksualnego jednak dojdzie, a w części III scenariusze zajęć dla młodzieży, do wykorzystania na zajęciach z profilaktyki przemocy, na lekcjach wychowawczych i przygotowania do życia w rodzinie.
Książka jest próbą przedstawienia w przystępnej, a nie ściśle naukowej formie, stanu wiedzy o problemie przemocy ze względu na płeć w relacjach rówieśniczych, zjawiska uznawanego w wielu krajach za społeczny problem. W Polsce rówieśnicza agresja seksualna nie jest postrzegana jako zjawisko szczególne i odrębne, nie doczekała się, jak dotąd, należytego opracowania, nie ma też własnej nazwy. Stąd zawarta już w tytule propozycja , aby niewłaściwe zachowania o charakterze seksualnym w grupie rówieśniczej opisywać terminem napastowanie seksualne.
Książka stawia sobie za cel:
pokazanie, iż rówieśnicza agresja i przemoc jest “zorientowana” płciowo. Czynnikiem wywołującym wiele agresywnych zachowań jest płeć osób poszkodowanych (najczęściej dziewcząt), co pozostaje faktem zupełnie niewidocznym dla młodych ludzi, nauczycieli , rodziców;
wskazanie, że napastowanie jest zjawiskiem szczególnym, posiadającym swoje unikalne przyczyny i charakterystykę, nietożsamym z szykanowaniem lub molestowaniem seksualnym;
pokazanie, w jaki sposób kultura i normy społeczne wzmacniają zjawisko napastowania seksualnego
Szkoła jest traktowana przez socjologów edukacji jako pierwsza przestrzeń publiczna, do której wkracza dziecko – dziewczyna i chłopak. Stąd bardzo wiele z elementów codziennych szkolnych doświadczeń – a składają się na nie również nauczycielskie sposoby reagowania lub ignorowania określonych wydarzeń ze szkolnego życia przekłada się na uczniowskie indywidualne sposoby postrzegania oraz traktowania cielesności, płciowości i seksualności. Ta wiedza jest następnie przenoszona na grunt codziennych relacji z koleżankami i kolegami. Jeśli więc częścią zachowań względem uczennic lub
uczniów jest przyzwolenie na przemoc o charakterze seksualnym (publiczne wyśmiewanie, ironizowanie, poniżanie, zawstydzanie, naruszanie granic intymności), przemoc stanie się nieodłącznym elementem ich relacji z innymi. Zatem sprawą
o priorytetowym znaczeniu jest interwencja w sferę dostępnych im narzędzi kulturowych, takich jak język, stereotypowe koncepcje męskości i kobiecości, wzory relacji łączących kobiety i mężczyzn, pojmowanie atrakcyjności i seksualności.
Zadanie to spełnia – w moim przekonaniu znakomicie – książka Napastowanie seksualne.Głupia zabawa, czy poważna sprawa ? Pokazuje alternatywne, wolne od przemocy sposoby budowania więzi między chłopcami i dziewczętami,
demaskuje stereotypy i mity na temat potrzeb dziewcząt i chłopców, podważa podstawy seksizmu językowego. Ponadto przekonuje, że nawiązywanie bliskich relacji może opierać się na szacunku i równości oraz jednakowym prawie do wolności od uprzedmiotawiania, poniżania, seksizmu i przemocy. Ważne jest jednak to, że prezentowany program umożliwia przeprowadzenie zajęć ciekawych i mądrych, bez konieczności popadania w mentorski ton czy moralizowanie.
Profesor Lucyna Kopcewicz
Uniwersytet Gdański
Anna Wołosik - nauczycielka, trenerka, aktywistka społeczna. Od lat zaangażowana w działania na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn. Inicjatorka projektów z zakresu edukacji równościowej Dziewczęta i chłopcy. Bez lęku.bez uprzedzeń, bez przemocy; Respekt lubi respekt; Zmień świat na lepsze. Skuteczne działanie dla młodych panien.
Autorka serii podręczników Opowiem Ci ciekawą historię oraz współautorka pakietów edukacyjnych Jej portret. Sprawy kobiet od czasów najdawniejszych po wiek XXI oraz Kobiety dla Polski. Bojowniczki, liderki, wizjonerki pokazujących wkład kobiet w życie społeczne teraz i w przeszłości. Pomysłodawczyni i założycielka Stowarzyszenia W stronę dziewcząt.
Anna Dukowska – prezeska i współzałożyciela Fundacji Nasza Przestrzeń, mgr filozofii, doradczyni zawodowa, od 7 lat udziela się jako trenerka na rzecz praw człowieka. Facylitatorka w projekcie Active Citizens- Aktywna społeczność British Council i Gdańsk 2016. Koordynatora projektu Świat Praw Człowieka. Uczestniczka wielu szkoleń i projektów, ukończyła Akademię Trenerów i Trenerek Różnorodności w ramach projektu Galeria Tolerancji, Szkołę Trenerów Młodzieżowych Grupa TROP/ PAM.
18 maja 2011
Dzień ostatni badań w Tunisie
Communiqué z Tunisu
18. maja 2011
Delegacje Knowledge Liberation Front, sieci Welcome to Europe oraz wielu innych aktywistów i aktywistek z grupy NoBorder, Soliplenum Revolte (Gottingen), Afrique-Europe-Interact oraz ABCDS (Oujda, Morocco) współpracowały ze sobą w ramach wielu inicjatyw w Tunisie, po to, by przeprowadzić badania bojowe na gruncie tego złożonego i niezmiernie istotnego politycznego laboratorium, jakim jest dzisiaj „post-rewolucyjne” społeczeństwo tunezyjskie.
Podstawą naszej współpracy jest współdzielony, strategiczny cel kontynuowania walk w obronie wolnego przepływu ludzi i wiedzy oraz przeciwko korporatyzacji systemów edukacyjnych, prekaryzacji oraz reżimowi granic państw narodowych. Nasza inicjatywa jest przede wszystkim polityczną deklaracją: przestrzeń walki i społecznej transformacji to przestrzeń ponadnarodowa, nieustanni naznaczana mobilnością żywej pracy oraz konfliktami związanymi z tym procesem. W rzeczy samej, spotkaliśmy ludzi, grupy, aktywistów zaangażowanych w ruch rewolucyjny jak również tych, którzy skupieni są na kwestiach migracji.
Nasza współpraca na gruncie tunezyjskiego laboratorium jest pierwszym, ważnym krokiem w stronę organizacji wspólnych kampanii i inicjatyw w najbliższej przyszłości. W ciągu kilku następnych dni stworzymy platformę, na której będziemy się dzielić zgromadzonymi materiałami i dokumentacją badawczą. Wspólnie uczestniczyliśmy w spotkaniu z Front de Liberation Populaire Tunisien oraz innymi aktywistami, którego celem była praca przygotowawcza spotkania w Tunezji, we wrześniu 2011 roku.
17 maja 2011
Czwarty dzień badań bojowych
Liberation Without Borders Tour – Dzień 4
Czwarty dzień Liberation Without Borders Tour był kolejnym bardzo obfitym w wywiady i spotkania dniem. Od wczesnego poranka grupy robocze KLF spotykały się z aktywistami różnych organizacji i kolektywów m.in: Raid-Attac, Le Manifest, tunezyjskim Amnesty International, Front 14 Janvier i związkiem zawodowym UGTT.
W trakcie naszego intensywnego poranka skupiliśmy się głównie na kwestiach możliwości dalszego kontynuowania procesu rewolucyjnego oraz konfliktów zachodzących pomiędzy ruchami społecznymi a rządem tymczasowym oraz zbliżającym się zgromadzeniem konstytucyjnym. Jednym z argumentów, który powracał w trakcie naszych wszystkich dyskusji było wskazanie na kompletne wyczerpanie się formuły polityki opartej na reprezentacji oraz ogromny dystans dzielący tradycyjną politykę partyjna a ruchy, które obaliły reżim Ben Alego. W przeciwieństwie do wizerunku utrwalonego w europejskich mainstreamowych mediach, społeczna i polityczna rzeczywistość zrodzona z tutejszej rewolty wykazuje uderzające podobieństwo do sytuacji spowodowanej w krajach zachodnich przez globalny kryzys finansowy. Możemy tropić genealogie tego powstania w długim procesie walk pracowniczych (szczególnie w strajku górników z 2008 roku) oraz przede wszystkim protestów odbywających się w ubogich regionach południa. Co więcej, społeczny skład wyedukowanych, prekarnych robotników i studentów doskonale odpowiada konfliktowym działaniom toczącym się w Europie, Ameryce Łacińskiej i Stanach Zjednoczonych.
Trafnym przykładem podobieństwa miedzy odbywającymi się tutaj walkami i w pozostałych częściach świata są sprzeciwy wobec nieuprawnionym decyzjom o dalszym spełnianiu zadań ponadnarodowych instytucji globalnego kapitalizmu, takich jak MFW i Bank Światowy. Organizacje te domagają się od Tunezji by raczej spłacała długi zaciągnięte przez poprzedni reżim niż inwestowała w usługi socjalne, edukacje czy struktury dobrobytu. Rząd tymczasowy podejmuje je teraz bez jakiegokolwiek porozumienia z ludem Tunezji. Organizacje, z którymi rozmawialiśmy tego poranka stawiają opór takim działaniom wskazując na ich całkowicie bezprawny charakter. W ten sposób podkreślony zostaje z jednej strony międzynarodowy charakter walk toczonych tutaj, z drugiej zaś strony wychodzimy poza staroświeckie rozumienie międzynarodowej solidarności. Jak podkreślił jeden z aktywistów: „By uratować Palestynę musimy wpierw wyzwolić się sami.”
W tym momencie najważniejszą stawka w grze jest to czy w tym niespotykanym politycznym laboratorium ruch, który był zdolny zniszczyć dyktaturę wynajdzie niezbędne strategie kolektywnej organizacji po to, by przekształcić się w prawdziwe konstytuującą sile, u której podstaw leżeć będą nowe relacje społeczne.
W międzyczasie inna delegacja KLF ruszyła na obrzeza stolicy by spotkać się z młodymi aktywistami i aktywistkami, którzy zapoczątkowali tegoroczna rewolt. Również i tutaj wyraźne mechanizmy represywnej kontroli, marginalizacji i normalizacji postrzega się jako odpowiedz rządu tymczasowego stosowana wobec „zagrożenia” płynącego z samego istnienia żywotnego społeczeństwa rewolucyjnego. Godzina policyjna wprowadzana jest tutaj nie tylko poprzez wyprowadzanie na ulice uzbrojonych patroli wojskowych, ale również poprzez odcinanie dostępu do elektryczności. To oczywiste, ze miejsce to postrzega się jako zamieszkałe przez siły odpowiedzialne za rozpoczęcie powstania.
Popołudniu reprezentacja KLF spotkała się z aktywistami Front de Liberation Populaire Tunisienne, blogerami, studentkami, bezrobotnymi i prekarnymi pracownikami oraz innymi grupami, by rozpocząć proces organizacyjny międzynarodowego spotkania, które jest zaplanowane w Tunisie jesień tego roku. Wszyscy mamy duże nadzieje i oczekiwania związane z możliwością stworzenia sieci walk i wspólnego wyzwolenia łączącej Europe i kraje Afryki Północnej.
Knowledge Liberation Front, 16. maja Tunis.
16 maja 2011
Dzień trzeci wyprawy Liberation Without Borders
Liberation Without Borders Tour - Dzień 3
Trzeciego dnia Liberation Without Borders Tour kontynuowało swoje polityczne działania badawcze dotyczące "po-rewolucyjnej" Tunezji. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy robocze po to, by podążać za wieloma różnorodnymi inicjatywami, które miały miejsce tego poranka.
Jedną z grup była reprezentacja aktywistów z No Borders Network, która odwiedziła oddolnie zorganizowane centrum pomocy libijskim uchodźcom w Tunezji, gromadzące leki i inne potrzebne rzeczy.
W trakcie gdy mała, wyposażona w kamery grupa ruszyła przeprowadzać wywiady z czołowymi postaciami ruchów społecznych, które przez szeroko zakrojone policyjne represje zmuszone są zachowywać pewna anonimowość, inni uczestniczyli w demonstracji zorganizowanej w solidarności z Palestyna. Uczestnictwo w tej dużej i legalnej demonstracji pozwoliło nam na spotkanie bogatego przekroju grup aktywistów z Maghrebu i Bliskiego Wschodu, którzy w ostatnich latach działali na rożnych polach społecznych i politycznych. Podczas tych rozmów byliśmy w stanie zebrać różne spojrzenia na aktualne wydarzenia dziejące się zarówno w Tunezji jak i za granicą.
Udało nam się uczestniczyć w ciekawych dyskusjach prowadzonych pomiędzy bardziej tradycyjnie zorganizowanymi partiami czy grupami politycznymi (na przykład partia islamistyczna i bardziej ortodoksyjnymi komunistami). Co interesujące, młodsi uczestnicy wydarzeń wydawali się interesować jedynie w niewielkim stopniu tymi sporami.
Na bardziej ogólnym poziomie dostrzegamy oddzielenie i rozszerzający się brak zainteresowania tradycyjnymi formami politycznej reprezentacji ze strony młodych ludzi. Z jednej strony większość partii politycznych wzywa do zaprowadzenia normalizacji i porządku w tym, "po-rewolucyjnym" społeczeństwie obywatelskim. Z drugiej strony, kilkoro studentów, przyglądających się tej demonstracji raczej z boku zasugerowało, ze polityczna reorganizacja Tunezji jest dla nich czysto techniczną sprawą a ludzie, którzy podejmowali wysiłki by obalić rząd Ben Alego gotowi są zrobić to raz jeszcze, jeśli następny rząd będzie wydawał się nie spełniać ich oczekiwań. W tej optymistycznej wierze w możliwość stałej i ciągłej mobilizacji pobrzmiewa echo hasła wykrzykiwanego w czasie wydarzeń w Argentynie z 2001 roku, 'que se vayan todos!'.
Nasza kolejna grupa spotkała się z Haithem Ben Farhat'em, dokumentalistą, który obecnie pracuje nad projektem filmu opartego o wywiady z dziećmi w wieku szkolnym dotyczące ich percepcji Tunezyjskiej rewolucji.
Wczesnym popołudniem odbyliśmy również wyprawę do pobliskiego, zamożnego miasta po to, by zbadać poglądy przedstawicieli klas wyższych Tunezyjskiego społeczeństwa na zmiany, które dokonały się tu w ostatnich miesiącach. Najogólniej rzecz ujmując zarówno kupcy jak i bogaci mieszkańcy byli zadowoleni z odejścia Ben Alego, ale przeważnie podawali ekonomiczne i handlowe powody. Mówili o opresji ze strony tajnej policji i mafii, której byli poddawani w trakcie panowania poprzedniego reżimu. Mimo, ze ich odbiór rewolucji sprowadzić moglibyśmy do neoliberalnej perspektywy, w jakiś sposób, biernie wsparli najnowsza zmianę władzy.
W dalszej części popołudnia, odbyliśmy ciekawe i potrzebne z perspektywy organizacyjnej spotkanie z przedstawicielami No Border Network. W jego trakcie uwypuklono relacje pomiędzy mobilnym podmiotem politycznym, odpowiedzialnym za napędzanie ostatnich wydarzeń w Tunezji a kwestiami migracji i międzynarodowej solidarności.
Na poniedziałkowy poranek zaplanowaliśmy dużą ilość spotkań z organizacjami, grupami i związkami zawodowymi. Popołudniu zaś spotykamy się z przedstawicielami różnych lokalnych organizacji by zaplanować międzynarodowe spotkanie niezależnych ruchów studenckich, które miałoby się odbyć tej jesieni.
Knowledge Liberation Front, 15. maja 2011, Tunis
15 maja 2011
Liberation Without Boarders Tour - drugi dzień bojowych badań w Tunezji
Liberation Without Boarders Tour – Dzień 2
Drugiego dnia naszego pobytu w Tunisie udało nam się wreszcie zanurzyć w chaotycznych lecz inspirujących „po-rewolucyjnych”, tunezyjskich realiach. Podczas gdy rząd tymczasowy i mainstreamowe media próbują przekazać nam wizję uładzonej sytuacji politycznej, w rzeczywistości istnieje tutaj wiele grup wzywających do kontynuowania procesu rewolucyjnego.
O godzinie 10.00 wzięliśmy udział w energicznym proteście zorganizowanym przez Dzielnicowe Komitety Obrony Rewolucji, mającym miejsce na słynnej Avenue Bourghiba. Protest na schodach Teatru Miejskiego zgromadził setki ludzi. Po krótkim skandowaniu haseł wzywających do kontynuowania rewolucji, tym razem skierowanej przeciwko rządowi tymczasowemu, członkowie komitetów i przypadkowi ludzie zostali brutalnie zaatakowani przez uzbrojoną w pałki i noże milicję potajemnie wspieraną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
W dzisiejszej Tunezji represje stosuje się poprzez użycie nieformalnych band uzbrojonych, anonimowych obywateli, którzy mają wolną rękę w stosowaniu przemocy na ulicach miasta. Jest to strategia prowadzenia konfliktu zbrojnego o niewielkiej intensywności, której celem jest tworzenie politycznych napięć bez bezpośredniego angażowania rządu jako takiego.
Po wybuchu tej nieuzasadnionej przemocy demonstranci zgromadzili się ponownie przed Ministerstwem do Spraw Kobiet i Kwestii Społecznych, a następnie urządzili pikietę przed budynkiem Związku Zawodowego Tunezji (UGTT) wzywając do strajku generalnego, który miałby wesprzeć dalsze wysiłki rewolucyjne. Komitety, razem z młodymi aktywistami pracują na rzecz prawdziwej systemowej zmiany, w momencie gdy siły ekonomiczne i polityczne starają się zając pozycje bliskie rządowi Ben Alego.
Po porannych wydarzeniach, nasza delegacja kontynuowała zbieranie materiałów pośród rożnych aktorów procesu, działających wciąż na politycznej scenie stolicy kraju. Popołudnie obfitowało w spotkania, wywiady i podejmowanie kwestii organizacyjnych mających na celu zorganizowanie międzynarodowego spotkania ruchów studenckich, jeszcze tej jesieni w Tunisie.
W niedziele delegacja KLF będzie kontynuowała swoje badania bojowe mające na celu pogłębienie naszego rozumienia tej złożonej sytuacji, z która mierzą się dziś tunezyjskie ruchy społeczne. Dzięki współpracy z licznymi grupami, które spotkaliśmy tutaj do tej pory, rzeczywista współpraca ludzi zaangażowanych w walkę ponad Morzem Śródziemnym rozwija się…
Knowledge Liberation Front, 14. maja 2011
14 maja 2011
Liberation Without Borders Tour, czyli kto, co i jak się kształci w podróży
Podróżowanie ma swoje miejsce w tradycji pedagogicznej - kilkaset lat temu było częścią wykształcenia (Bildung) wyższych klas społecznych. Ułatwienia związane z podróżowaniem, masowa turystyka do miejsc "gotowych na przyjęcie" spowodowały, że doświadczenie podróży nie jest już aż tak doniosłe. Powiedzeniu "podróże kształcą..." towarzyszy dziś ironiczne "...lecz tylko wykształconych". Odwiedzanie regionów ogarniętych rewolucją jest młodszą i trochę odmienną tradycją. Ciekawie będzie śledzić doniesienia aktywistów, być może ujawnią zmiany w nich samych. W projekcie dużo wagi przywiązano, by nie była to wyprawa w stylu orientalnym. Nie jest to żadna karawana ani niesienie pomocy, bo Tunezyjczycy dadzą sobie radę. Bardziej chyba jest to wyprawa po idee. Zobaczymy.
Liberation Without Borders Tour - Dzień pierwszy
Dzisiejszego wieczoru międzynarodowa delegacja Knowledge Liberation Front spotkała się w Tunisie by zapoczątkować w ten sposób Liberation Without Borders Tour. Nasza wyprawa związana jest z projektem badan bojowych, które zapoczątkowaliśmy w lutym tego roku w trakcie międzynarodowego spotkania ruchów studenckich w Paryżu. Na celu ma wspieranie oddolnie budowanych relacji politycznych pomiędzy ruchami społecznymi Europy i Afryki Północnej.
Od samego początku pobytu rozpoczęliśmy proces zawiązywania relacji politycznych w tej niezwykle złożonej sytuacji, z która mierzą się dzisiaj tunezyjskie ruchy społeczne. Drut kolczasty, który przecina Avenue Bourghiba, główną ulice Tunisu, jest oczywistym wyrazem napięć politycznych i społecznych, które pojawiły się tutaj na przestrzeni ostatniego tygodnia. Przede wszystkim napędził je skandal spowodowany ujawnieniem nagrania video, na którym minister spraw wewnętrznych Tunezji głosił zbliżający się wojskowy zamach stanu. Minister szybko podał się do dymisji.
Dziś popołudniu, w jednej z kawiarni Tunisu, byliśmy świadkami aresztowania aktywisty Frontu Wyzwolenia Ludowego Tunezji, ledwie o kilka kroków od drutów kolczastych otaczających Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Innym z efektów rosnących napiec, pomijając wprowadzona na czas nieokreślony godzinę policyjna miedzy 21.00 a 5.00, jest nowy zakaz wszelkich demonstracji w obrębie miasta.
W odpowiedzi na te wzmagające się represje, w następnych dniach zapowiedziano liczne demonstracje i strajki. Jedna z lokalnych aktywistek skomentowała sprawę w sposób następujący: "Błędem okazało się opuszczanie Khasby [...], jednak teraz odzyskamy ulice, by dokończyć naszą rewolucje."
Setki młodych Tunezyjczyków, Z okolicznych miast i wiosek wypełniają ulice stolicy i innych głównych miast, domagając się radykalnych przekształceń w kraju. Ci młodzi ludzie stali się celem rządowych represji przede wszystkich dlatego, że byli główną siłą napędową w procesie rewolucyjnym. Jednocześnie rząd tymczasowy zdaje się coraz bardziej interesować utrzymaniem status quo, zamiast wprowadzaniem rzeczywistej politycznej transformacji.
Kontakty, które zawiązaliśmy dzisiaj, a które będziemy rozwijać w ciągu najbliższego tygodnia mają służyć za podstawę niekończącego się procesu politycznej zmiany, którym kieruje siła ruchów społecznych.
KLF, Tunis, 13. maja 2011
20 kwietnia 2011
Konkurs na relację z praktyk zawodowych
Najlepsze prace opublikujemy na blogu NaStyku.blogspot.com oraz uhonorujemy nagrodami w postaci książki: "Education at the Juncture of Cultures" - publikacji koła "Na Styku".
Od Waszych prac oczekujemy, że będą zawierać:
a) Relację z praktyki.
b) Analizę własnej pozycji oraz własnych oczekiwań wobec pracy zawodowej i pracy na uniwersytecie.
c) Odpowiadać na pytania: Czego to Was to doświadczenie nauczyło? Czy czegoś wolelibyście nie wiedzieć? Co się w Was po tej praktyce zmieniło?
Serdecznie witamy głosy tak zbiorowe jak i indywidualne. Najlepiej w granicach 1200 słów, mogą zawierać linki, przypisy, ilustracje. Prosimy o przesyłanie ich na adres: knnastyku@gmail.com Rozstrzygnięć dokonywać będziemy systematycznie wraz z napływem Waszych prac. Pomożemy w ostatecznej edycji tekstu przed publikacją. Istnieje możliwość nieupubliczniania nazwisk autorów oraz miejsca odbywania praktyki.
Mamy nadzieję, że Wasze relacje staną się podstawą do dyskusji na temat praktyk studenckich organizowanej w przyszłym roku akademickim przez Polskie Towarzystwo Pedagogiczne Oddział Gdański.
23 marca 2011
Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną [relacja]
Wielka Brytania: [1] [2]
Włochy: [1] [2] [3]
Rosja: [1]
Kanada: [1]
Stany Zjedn. Ameryki Pł.: [1]
Puerto Rico: [1]
Niemcy: [1] [2]
Grecja: [1]
Global: [1]
Po tym wprowadzeniu Magdalena Prusinowska i Piotr Kowzan przedstawili prezentację (zamieszczamy poniżej) z propozycjami teoretycznych ujęć problemów ruchów społecznych.
One World One Struggle - Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną by Magdalena Pr...
foto: Dominik Krzymiński
foto: Dominik Krzymiński
foto: Dominik Krzymiński
foto: Karolina Rzepecka
16 marca 2011
Otwarte seminarium: Polityka głosu, polityka wyjścia i pytanie o edukację autonomiczną
na przykładzie studenckich ruchów protestu wobec reformy uniwersytetu w Europie i na świecie.
Dyskusję poprzedzą dwie prezentacje Dominika Krzymińskiego oraz Magdaleny Prusinowskiej i Piotra Kowzana.
- Left Behind? American Youth and the Global Fight for Democracy
- (Bez)ruch studencki
- Uczenie się (w) ruchu: studenci przeciw komercjalizacji edukacji
data: środa 23.3.2011, godz: 15:00-18:00
miejsce: WNS UG sala A306
organizator: KN NaStyku
www.NaStyku.blogspot.com
Pedagogika humanistyczna czy społeczna? Doktorancki głos w dyskusji
Do wiadomości Społeczności Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego
Decydującym impulsem do napisania niniejszego tekstu jest nasze przekonanie, że jesteśmy częścią szeroko pojętych nauk społecznych. W związku z tym ze zdziwieniem przyjęliśmy tezę, że pedagogika powinna być traktowana jako humanistyka i wyraźnie oddzielona od nauk społecznych, reprezentowanych w tej dyskusji przez psychologię, która “dzięki opanowaniu wysokich standardów badań empirycznych” stanowi zbyt silną konkurencję w konkursach grantowych dla pedagogiki. Czy dobrze rozumiemy, że pedagogika nie spełnia wysokich standardów badań empirycznych w porównaniu z psychologią? Czy może jednak chodzi nie o wąsko pojmowane kwestie metodologiczne, ale raczej o fundamentalne i nie dające się pogodzić różnice paradygmatyczne (paradygmat normatywny vs. interpretatywny)? Jeśli w ten sposób spojrzeć na różnice między pedagogiką a psychologią (czy socjologią), to linia podziału nie przebiega przecież między monolitycznymi dziedzinami - paradygmatyczne rozłamy są obecne wewnątrz każdej z tych dyscyplin. Co ważne, taka sytuacja stwarza raczej przestrzeń do interdyscyplinarnych sojuszów w ramach paradygmatów.
Być może za główny problem powinniśmy uznać nie konkurencję i konflikt pedagogiki z psychologią, ale sposób oceny projektów badawczych i preferowanie badań zakorzenionych w paradygmacie normatywnym i metodologii ilościowej? Jeśli tak jest w rzeczywistości, to naszym zdaniem wyjściem z sytuacji nie powinno być przesuwanie pedagogiki w kierunku humanistyki, ale podjęcie wysiłku na rzecz równorzędnego traktowania badań jakościowych przez grantodawców (ministerstwo). Czy zanim uda się taki stan wywalczyć, warto wpisywać się w istniejący system w polu gorzej dofinansowanej humanistyki? Czy pod względem finansowym będą w tej dziedzinie zagwarantowane środki, które umożliwią nam prowadzenie badań empirycznych? Wydaje nam się (sądząc po Narodowym Programie Rozwoju Humanistyki), że nie ma i nie będzie tam środków na prowadzenie takichże badań. Ponadto powstaje pytanie - czy powrót do humanistyki paradoksalnie nie oznaczałby dzisiaj prowincjonalizacji i marginalizacji polskiej pedagogiki? Czy pedagogika w świecie ciągłej zmiany oraz rozwoju techniki jest w stanie bez współpracy z innymi naukami społecznymi odegrać jakąkolwiek rolę w kształtowaniu np. zjawisk uczenia (się) i (samo)wychowania ludzi, robotów i cyborgów w sieci, w grach? Czy nie straci z pola widzenia kontekstu społeczno-ekonomicznego (m.in. kryzysy generowane przez kapitalizm) w jakim zachodzą procesy wychowania?
Opowiadamy się za traktowaniem pedagogiki jako części nauk społecznych. Bowiem jak słusznie zauważył profesor Zbigniew Kwieciński, pedagogika wyrasta z humanistyki, ale czy nie jest jednak przede wszystkim nauką praktyczną, bezpośrednio związaną z działaniem? Według nas silne związki z praktyką (a więc empirią) stanowią o sile pedagogiki, czego przykładem mogą być tak popularne w światowej pedagogice badania w działaniu.
Jednocześnie jednak zgadzamy się z profesorem Kwiecińskim, że pedagogika jest „na trwałe transdyscyplinarna, a przydzielanie jej do jednego z tych obszarów jest sztuczne i nie zmieni osiągniętego stanu naszej dyscypliny jako międzyobszarowej.” Dlatego też sądzimy, że od dyskusji o konkurencji o zawsze zbyt małe środki (granty), ważniejsze jest być może podjęcie refleksji nad tym, z kim jako pedagodzy chcemy współtworzyć duże interdyscyplinarne projekty.
Niniejszy tekst jest efektem dyskusji wewnątrz doktoranckiego Koła „Na Styku”. Mimo że wysyłamy go jako głos zbiorowy, to nie reprezentuje on wszystkich osób działających w Kole.
Pozdrawiamy serdecznie,
Doktoranckie Koło Naukowe “NaStyku”
Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego
e-mail: knnastyku@gmail.com
www: http://nastyku.blogspot.com
22 lutego 2011
Sprawozdanie z Paryża - European Meeting of University Struggles
Dzień 1: A Wy co robiliście kiedy Mubarak ustąpił?
Dzień pierwszy rozpoczął się wielogodzinnym Zgromadzeniem w École des Hautes Études en Sciences Sociales. Prezentowały się wtedy poszczególne ruchy, przedstawiano swoje dokonania, problemy itp. Z wielu spraw wynotowaliśmy kilka:
Ukraina: Na Ukrainie młodzież szkolna uczestniczy w protestach w walce o swoją przyszłość edukacyjną! Ruch studencki utworzył niezależny związek zawodowy “Priama Dija” już 2 lata temu. Co z polskimi studentami i doktorantami, czy jest szansa na powstanie związków zawodowych? Uzwiązkowienie studentów nie musi pozostać specyfiką krajów Europy Zachodniej.
Wielka Brytania: oprócz uzwiązkowienia charakterystyczne jest to, że jest to ruch uniwersytecki (nie tylko studencki), nastawiony na warunki pracy (m.in. outsourcing personelu uniwersyteckiego, prekaryzacja). Jedna z reprezentantek z Wielkiej Brytanii wezwała do włączenia się w podobne działania m.in. poprzez opór wobec polityki firmy Sodexo mającej siedziby w 80 krajach. Firma działa także na uniwersytetach m.in. masowe żywienie i ma swój udział w pogarszaniu warunków pracy.
Austria: 1-3 kwietnia odbędzie się spotkanie dotyczące alternatywnej edukacji w Innsbrucku - informacja ta jest jednocześnie zaproszeniem.
Częste głosy: w naszych krajach nic się nie dzieje, nie ma kultury protestu - jednak analizując relacje z udanych protestów studenckich można zauważyć, że w pewnym momencie często po prostu dochodzi do “wydarzenia” jak z Badiou!
Energetycznie Zebranie bardzo zyskało, gdy po filmie pokazanym przez aktywistów z Włoch organizatorzy otrzymali wiadomość, że właśnie odszedł Prezydent Egiptu. Radość wyglądała mniej więcej tak.
Dzień 2: A Wy co robiliście, gdy dyskutowano o edukacji autonomicznej?
Tego dnia spotkaliśmy się na Université Paris 8 Saint-Denis. Z blisko dwugodzinnym opóźnieniem rozpoczęły się Zgromadzenia poszczególnych paneli tematycznych.
Precariousness, Debt, Welfare: Towards Commonfare:
Panel był raczej wysypem problemów, nad którymi należałoby się wspólnie zastanawiać, niż uzgadnianiem stanowisk wobec czy nawet wymianą doświadczeń z walk w poszczególnych krajach. Problem rosnących długów jako efektu edukacji pozostawał w cieniu, jako coś od czego należy się odbić. Dyskutowano na temat zasobów, czyli skąd brać środki na rewolucje lub po prostu na badania i działania dla lokalnych wspólnot. Problem to dość istotny, bo jasne było, że „naszymi wrogami” są zarówno uniwersytety publiczne jak i prywatne. Ale odpowiedzi na pytanie zadane przez Janka Sowę o model instytucji commonfare, nie udało się odnaleźć wśród dotychczasowych doświadczeń uczestników panelu. Wobec tego braku, poszukiwania tego, co nas łączy przesunęły się na hasło „Chcemy pieniędzy!”, czyli gwarantowanego dochodu podstawowego oraz „prawa do bankructwa”. W kwestii finansowania powróciły pomysły z podatkiem Tobina oraz podatkiem od każdej transakcji finansowej. To dość reakcyjne odchylenie ruchu, czyli konsumerski huraoptymizm, przyblokowała skutecznie interwencja aktywistki, która podniosła kwestie ekologiczne. Krótki impas udało się przełamać związkowczyni organizującej prekariuszy, czyli pracowników tymczasowych. Najpierw opisała dlaczego prekariat jest dzisiaj ważny, że „czasownicy” są niewidoczni, nie wiadomo kto nimi jest, bo może być każdy, w tym nauczyciel czy wykładowca. I że ich siła polega na tym, że przenikają przez wiele środowisk, więc m.in. świetnie upowszechniają informacje, łączą miejsca i środowiska. Zapytała retorycznie o to, jak chcemy wygrać nasze walki. Jej odpowiedzią była „kartografia władzy”, czyli rozeznanie się we wszelkich dostępnych zasobach oraz w tym kto sprawuje władzę i gdzie mieszka. Takie czysto Weberowskie spojrzenie na swoje lokalne pole walki wydawało się bardzo ożywcze, po dominujących na uniwersytetach dywagacjach á la Foucault, na temat tego, jak nas robi władza i co potem robi, jak już zrobi.
University Transformations: Free Access vs. Privatization, Corporatization, and Meritocracy
Osoby zabierające głos koncentrowały się na opisach sytuacji w swoich krajach, dlatego notatki też w ten sposób prezentujemy:
Wielka Brytania: 13 lat temu czesne było na poziomie 1000 funtów, obecnie może sięgnąć 9000 funtów.
Gdyby wprowadzono podatek absolwencki (graduate tax; Why not pure graduate tax?) utrudniono by akcje oporu typu zaniechanie płacenia. Związki studenckie potępiają “agresywne” protesty - w opinii uczestniczek i uczestników oba związki studenckie straciły mandat. Kadra akademicka zastraszana jest poprzez cięcia w zatrudnieniu, mechanizm blokady etatów - jedna osoba została zawieszona za zachęcanie studentów do wzięcia udziału w protestach (grozi jej zwolnienie). Wykładowcy, aby “legalnie” działać przeciw reformom muszą wcielać się znowu w rolę studentów.
USA: student z prywatnego University of Chicago zwrócił uwagę na potrzebę zrzeszania się studentów po ukończeniu studiów - zrzeszenia absolwentów jako dłużników (“Dopadają cię po studiach.” - kiedy masz mniejsze szanse na wsparcie, jak w pojedynkę zorganizować “znaczącą” akcję niepłacenia). Obecnie podstawowe roczne czesne wynosi ok 35 tys. $, ale do tego dochodzą opłaty dodatkowe i czesne dochodzi do 45 tys. $. Ponadto do niektórych kursów trzeba obowiązkowo zakupić podręczniki, których koszt może wynosić ok. 200 $. W świetle tej wypowiedzi dominujący dyskurs wprowadzenia płatnych studiów jako elementu wyrównującego dostęp do edukacji wyższej, a jednocześnie podniesienia jej jakości zderza się z rzeczywistością, w której płatne studia służą zróżnicowaniu dostępu do edukacji - co prawda studenci płacą za edukację i mogą mieć nadzieję, że dzięki temu będą mogli wymagać więcej, ale tylko na tyle, na ile ich stać.
Holandia: “brak kultury protestu”, protesty studenckie borykają się z etykietą lewicowości, co zawęża zaangażowanie całej wspólnoty akademickiej. Jeśli pojawia się informacja o możliwej okupacji, protest zostaje zaszufladkowany jako “lewacki”. Odpowiedź aktywistek i aktywistów holenderskich: zorganizowali Uniwersytet Przyszłości (University of the Future), który bez formalnego ogłaszania okupacji, był przejęciem przestrzeni uniwersyteckiej. W Holandii, podobnie jak np. w Wielkiej Brytanii, problemem jet brak wsparcia od związków studenckich, które wspierają propozycje polityków i potępiają “agresywne” protesty.
Austria: problem z nierównym dostępem do edukacji i mechanizmami dyscyplinującymi studentów bez obywatelstwa austriackiego: płacą podwójne czesne, zmuszeni są do udokumentowania posiadania 800 euro przy przedłużaniu pozwolenia na pobyt, a mogą zarabiać legalnie tylko 300 euro/mc. Także problem z podziałem na “złe” i “dobre” protesty. Policja obserowała osoby zaangażowane w protesty - gdy jest mało aktywnych osób, policja ma ułatwione zadanie. Co ciekawe, “rdzeń” protestu nie wyszedł poza “zaprzyjaźnioną grupę”. Co bulwersujące, dziekan wykorzystał protesty do autopromocji (“To moje dzieło!). Jednocześnie odnosząc się do zaanagażowania studentów jako do swojej zasługi przyczynił się jednak do spadku poparcia dla protestów wśród samych zainteresowanych.
Grecja: greccy wykładowcy i studenci analizują zmiany dokonujące się m.in. w Polsce, gdyż jest to wskazówką dla nich, jak proces komercjalizacji edukacji może przebiegać także w Grecji. Do tej pory ruchowi studenckiemu udało się zablokować zmianę konstytucji, która pozwalałaby na wprowadzenie niepublicznej edukacji wyższej. Aby naświetlić jakie jeszcze mogą zajść zmiany w specyfice greckiego systemu edukacji wyższej, można przywołać choćby fakt, że obecnie studenci otrzymują za darmo podręczniki do kursów, na które uczęszczają (warto porównać z ceną rzędu 200$ za podręcznik w USA) oraz korzystają z darmowych posiłków w stołówkach uniwersyteckich. Ruch uniwersytecki w Grecji boryka się z reformami, które odchodzą od demokratycznego modelu zarządzania uczelnią na rzecz zarządu menadżerskiego oraz cięciami w zatrudnieniu (przy jednoczesnym wzroście liczby studentów) - na 5 osób odchodzących na emeryturę, zatrudniona zostanie tylko 1 osoba.
Włochy: Podobnie jak w Polsce problemem jest feudalna struktura uniwersytetu. W kwestii możliwych sojuszy istotną informacją jest fakt, iż cięcia na edukację przedszkolną były podstawą do włączenia się rodziców w ruch przeciw reformom (podobnie jak w Wielkiej Brytanii uniknięto zawężenia ruchu protestu tylko do ruchu studenckiego). Co ważne we Włoszech większość studentów jest pracownikami tymczasowymi (prekariat), dlatego też ruch studencki jest jednocześnie pracowniczym. Nasuwa się pytania dlaczego w Polsce taki sojusz ma problemy z uformowaniem, co się dzieje ze związkami? Dlaczego rodzice nie angażują się w działania na rzecz edukacji?
Francja: Uniwersytet na którym odbywało się spotkanie (Saint-Denis) jest formalnie uniwersytetem autonomicznym. Co to oznacza? Państwo wycofało się, co oznacza brak finansowania i ta deklaratywna autonomia przeradza się w zależność od źródeł finansowania. W związku z doświadczeniem francuskim pojawiają się następujace pytania: Czym jest autonomia uniwersytetu? Czy uniwersytet, żeby być autonomicznym musi być publiczny? Czy choćby nieprywatny?
Podsumowanie kilku wątków dyskusji:Potrzeba przedefiniowania naszej pozycji wobec państwa, gdyż obecnie zanika różnica między “prywatnymi” i “publicznymi” instytucjami edukacji wyższej (oba typy utrzymują się także z prywatnych źródeł, także w obu studenci często płacą za edukację). Tak więc ruch protestu, nie musi zasadzać się na tej tradycyjnej opozycji publiczne-prywatne, która coraz mocniej staje się opozycja fałszywą lub po prostu nieznaczącą.
Kwestia zadłużenia dotyczy zarówno studentów uczelni publicznych jak i prywatnych (kolejna przyczyna dlaczego opozycja publiczne-prywatne nie obrazuje obecnej sytuacji). Jaka będzie/jest rola zadłużenia studenckiego w kształtowaniu podziałów klasowych? Każdy płaci lub będzie płacić, ale osoby, które aby zapłacić wezmą kredyty niekoniecznie otrzymają najlepszą ofertę, gdyż wysokość kredytu będzie zależeć od zdolności kredytowej (Jaka jest Twoja zdolność kredytowa?! Na jaką edukację Cię stać?). Uogólniając, system płatnych studiów jest systemem różnicującym, segregującym: “Jakoś trzeba oddzielić wilki od owiec.“ (wypowiedź jednego z polityków).
Nie uczestniczyliśmy w Panelu Autonomous Education, Self-Education, Free School: New Practices in Alternative Education, który przyciągnął najwięcej uczestników i był prawdopodobnie najbardziej produktywny i po prostu najciekawszy.
Warsztaty
Ze względu na małą ilość dostępnych sal, przygotowany wcześniej w polskim gronie - tj. Jan Sowa (Free University Warsaw), Krystian Szadkowski (Theoretical Practice, Poznań) oraz my - warsztat pt. East European Education: Factories of Subjectivity on the Ruins of the So Called Communism połączony został z prezentacjami sytuacji na Ukrainie, w Rosji, na Litwie z elementami sytuacji w Grecji. Przerodziło się to więc w dość intensywne, lecz wielogodzinne spotkanie, które zamykała nasza prezentacja, dlatego w innych warsztatach nie wzięliśmy udziału.
OKUPÉ Collective – a Game of Resistance at the University of Gdańsk, Poland
Dzień 3: A Wy co robiście, gdy powstawało “wspólne oświadczenie”?
Trzeciego dnia miało odbyć się zebranie podsumowujące. Założyliśmy, że nie ma sensu przyjeżdżać na sam początek, skoro i tak wszystko zaczyna się ze sporym opóźnieniem. Udaliśmy się do Museum d'Orsey, co okazało się bardzo dobrym wyborem. Warunki powstanie malarstwa impresjonistycznego odczytaliśmy jako podobne do obecnie istniejących w szkolnictwie wyższym. Obniżenie kosztów zakupu farb oraz wzrost ilości studentów i chętnych studiować malarstwo, odpowiada współczesnemu obniżeniu kosztów publikowania (Internet) i umasowieniu studiów. Malarze, którym udało się przejść przez uczelnie i zaakceptowali reguły malarstwa, mieli zagwarantowane zamówienia instytucjonalne i w miarę stabilne dochody. Podobną stabilizację mają dzisiaj prowadzący badania ilościowe dla koncernów. Pozycję ówczesnych artystów poza instytucjami nazywalibyśmy dzisiaj prawdopodobnie prekariatem. Zaowocowało to odrzuceniem przez prekariat reguł hierarchicznej reprezentacji świata i podkreśleniem autonomii malarstwa i twórcy (w zasadzie nie tyle odrzucili te reguły, co się ich nie uczyli, a tworzyli własne). Czyli było to coś na podobieństwo przeskoczenia z badań ilościowych na jakościowe, najlepiej jeszcze takie z przedrostkiem auto-, np. autoetnografia. Zwycięzców tamtego starcia podziwiamy dzisiaj w muzeach, bo ówcześni „wannabe artists” stali się pierwszą publicznością nowego stylu.
A zebranie na Uniwersytecie w St. Denis, mimo przewidzianego przez nas późnego startu, trwało krócej niż się spodziewaliśmy, więc nie zdążyliśmy się tam zjawić.
W ramach podsumowania powstał tekst “W imię nowej Europy: Walki uniwersyteckie przeciwko polityce zaciskania pasa”. Dostępny w języku polskim tutaj, a w wersji angielskiej tu.
Kontrowersje:
Spotkanie zorganizowane było tak jak gdyby w międzynarodowym ruchu istniało tylko EduFactory. Całkowicie pominięto to, co dzieje się od kilku lat w ramach ISM (chcesz więcej, patrz: Sprawozdanie Mo)
Podstawową formą spotkań i dyskusji były Zgromadzenia i długa kolejka chętnych do zabrania głosu uniemożliwiała prowadzenie dyskusji, a tym bardziej podejmowanie decyzji. Widoczne było, że część aktywistów na co dzień pracuje przy użyciu konsensusu, bo odruchowo używali języka znaków.
“Wspólne oświadczenie”, które pojawiło się po Spotkaniu nie do końca było wspólne. Było raczej zapowiedzianym od początku zebraniem przez organizatorów notatek z poszczególnych paneli i dość ostrożne ich złożenie w całość.
Spotkanie pokazało, że krytyka Ingrid M. Hoofd w tekście pt. “The accelerated university: Activist-academic alliances and the simulation of thought.” [ephemera 2010, vol 10(1): 7-24] zarzucająca EduFactory “speed elitism” była raczej nietrafiona, bo ostatnie co można było zarzucić spotkaniu, to jakikolwiek pośpiech. Hoofd zarzucała, że to co robi EduFactory to organizacja oporu opierającą się na szybkim konfigurowaniu się międzynarodowych elit i że upowszechnianie darmowych badań i uczestnictwo w konferencjach za własne pieniądze prowadzi w rzeczywistości do realizacji neoliberalnego planu na reformę nauki. Mimo usilnych starań i tego, że EduFactory próbuje zgromadzić ruchy bardziej wokół wspólnych idei niż wspólnych praktyk (przypadek ISM), zaskakująco niewiele dało się powiedzieć i usłyszeć na temat tego co wspólne. Na pocieszenie stwierdzić jedynie można, że takie rzeczy nie dzieją się od razu i wymagają regularnych spotkań. Planowanie przyszłych spotkań rozpoczęło się już w Paryżu; kolejne miejsca to: Wiedeń, Dijon i Tunis.
Poza tym:
- Sprawozdanie Kingi Stańczuk "Walcząc z kryzysem uniwersytetu".
- Projekt tłumaczenia na polski książki Kolektywu EduFactory Toward Global Autonomous University.