16 kwietnia 2007

Powściągliwi, wyrafinowani...

Kto to mógł powiedzieć w okolicach roku 1980?
...za (obok, przy) MUDŻAHEDINAMI jestem w pierwszym odruchu dlatego, bo - jak piszesz - są nieprzyjaciółmi moich nieprzyjaciół. Co by nie wystarczało rzeczywiście jako powód głęboki, gdybym udawał, że to jest powodem głębokim. Jestem za nimi tak płytko, jak płytki jest ten mój powód, więc nie czuję w sobie szczególnej nieuczciwości. Jestem za nimi teraz, kiedy oni nie są górą, mógłbym być przeciwko, gdyby górą znowu być zaczęli, co chyba już nigdy nie nastąpi, więc podejrzenie, że jestem z przyszłą władzą, też mnie nie gnębi.

Ronald Reagan? Sylvester Stallone w Rambo III? Niestety, ci dwaj nie byli tak ani powściągliwi ani... wyrafinowani. W najnowszej Europie we fragmentach korespondencji emigrantów: Sławomira Mrożka i Wojciecha Skalmowskiego odnaleźć można tę myśl, o ile zamieni się słowo "mudżahedinami" na "katolikami". Przy wszystkich różnicach jakie zwykle uniemożliwiają stawianie tych ludzi obok siebie, zastanawiająca pozostaje ich paralelna droga do władzy. Byli narzędziem na czas walki z Imperium. Nieoczekiwanym efektem tego politycznego romansu jest rzeczywistość, w której żyjemy.

Niezależenie od tego co uznajemy za wrogie (lub co nauczymy się uznawać za wroga) - światowy neoliberalizm czy krajowy (p[seud]o)kolonializm, nie jest bez znaczenia kim lub czym posłużymy się w walce, a tym samym kto dostanie szansę zostać symbolicznym zwycięzcą.

Krwawe tłumienie rozpoczętych przez nauczycieli protestów w meksykańskiej Oaxace (2 artykuły w kwietniowym Le Monde diplomatique Polska + [1][2]) pokazało ile wojska, policji i paramilitarnych szwadronów używać muszą finansowe elity, by utrzymać iluzję akceptacji dla tzw. wolnego handlu w regionie. A jest to już kolejny zrewoltowany stan w Meksyku, niedawnym pupilu Banku Światowego! W Polsce polityków rozsyłających usłużnie wojska tam, gdzie im się karze, nikczemnego mamy formatu. Cały czas chylą się ku upadkowi (choć taki Breżniew chylił się przez blisko 20 lat), a ideowo są tak puści, że w zasadzie można w nich walić jak w bęben. W obu przypadkach warto się jednak zastanowić czy walczymy przeciwko konkretnym ludziom czy dla wypełnienia pustki, którą zasłaniają.

Brak komentarzy: