24 marca 2007

Sprzątanie nie jest dla białych

Są od tego Turcy i ludzie innych ras- mówiła dzieciom pewna szwedzka nauczycielka.
Nauczycielka z Sandvikem na wschodzie Szwecji zadziwiła uczniów, że postanowili donieść o tym dyrekcji. Nauczycielka powiedziała jeszcze, że białych jest tak mało na świecie, że inni powinni za nich sprzątać.
Galina Moroz, neutralizowana Szwedka, która w 1981r. wyemigrowała z ZSRR, nie sądziła, że wywoła taką burzę. 51-letnią nauczycielkę oskarżono o rozpowszechnianie rasistowskich stereotypów. Wg gazety "Arbetarbladet" Moroz dostała formalne oskarżenie.
Moroz zaprzecza, władze szkoły uznały jednak, żę bardziej wirygodni są uczniowie. Ponieważ nikt wcześniej nie kwestionował pracy nauczycielkiu, skończyło się na naganie.
Jak wynika z danych szwedzkich organizacji walczących z rasizmem, ofiarami słownych ataków na rasistowskim tle padają w tym kraju najczęściej muzułmanie. Pochodzi od nich aż siedem na dziesięć spraw zgłaszanych do Rzecznika Praw Obywatelskich. Stosunek Szwedów do imigrantów pogarsza się z roku na rok. W 1999roku 35% obywateli uważało, że trzeba zamknąć granice dla imigrantów, w 2004roku odsetek ten urósł do 45,5%.

artykuł zaczerpnięty z dzisiejszej Gazety Wyborczej.

2 komentarze:

Małgorzata Zielińska pisze...

Hmmm... Ciekawe zwłaszcza te cyfry, bo dyskurs polityczny w Szwecji nie jest jakoś szczególnie antyimigrancki, nie ma nawet partii przeciwnych imigrantom (tyle przynajmniej pamiętam z badań, które robiłam 3 lata temu, może coś się od tego czasu zmieniło...) w przeciwieństwie do Danii, gdzie przeciwna przybyszom Dansk Folkeparti wpływa w znacznej mierze na to, jak mówi się o imigrantach. Jeszcze ciekawsze zaś to, że ta rasistowska nauczycielka sama była imigrantką, to się łączy z tym artykułem o polskich dzieciach z poprzedniego wpisu... Może to taka potrzeba pokazania, że nie jest się na samym dnie - jestem imigrantką, ale przynajmniej jestem biała. Agresja bądź wykluczanie spowodowane własnymi kompleksami...

Piotr Kowzan pisze...

Chyba warto też rozprawiać się na każdym kroku z argumentacją jaką przytaczała ta nauczycielka. Jak bardzo trzeba przesiąknąć kapitalizmem (a neofici z post-komunistycznych krajów zrobili to zaskakująco szybko), żeby wartościować kolory ze względu na ich RZADKOŚĆ?! Wyobraźcie sobie do czego mogą być zdolne miliony afrykańskich kapitalistów, gdy zorientują się, że ich czerń przestaje być wystarczająco czarna ;) I komu wtedy będą usługiwać te wszystkie opalone kundle, za czarne dla białych, a dla czarnych za białe (parafrazując tekst Nosowskiej)?
Możliwe, że coraz mniej jest białych, coraz mniej też jest kultur, języków, ludzi zdrowych, żyjących bez Internetu, niewiele jest lesbijek i gejów, niskich ludzi chyba jest niewielu... A niebieskiego jedzenia chyba nigdy nie jadłem, więc jest go mało - jak drogie będzie?

Ciekawe co pisze Oddział Gośka o tych kompleksach, bo w sumie Szwedzi chyba uważają, że różnorodność ich - jako całość społeczeństwa - wzbogaca. I oto co sobie wymyśliła pani nauczycielka, gdy ten pozytywny do siebie stosunek Szwedów, pociągnęła dalej i uznała, że różnorodność - nie kulturowa, nie językowa, ani polityczna, stylów życia czy intelektualna - ale kolorów jest zagrożona.

Podejrzewam, że jest wiele osób myślących podobnie, bo przecież można by sformułować jej manifest w sposób bardziej ogólny np. żeby ochronić różnorodność świata warto zmienić stosunki ekonomiczne obecnie w nim panujące! JOIN ANTI-G8 Protests!! Stop Capitalism itp.