6 marca 2007

Tożsamości bronią na ulicach

W czwartek 1 marca rozpoczęła się eksmisja skłotu Ungdomshuset w Kopenhadze. I jednocześnie w mieście rozpoczęły się zamieszki. Na ulicach płonęły barykady. W kierunku policjantów leciały kamienie i koktajle mołotowa. Policja wprowadziła nową taktykę – wjeżdżała samochodami w demonstrantów. Przez co samochody szybko się skończyły i Duńczycy musieli pożyczać policyjne wozy ze Szwecji. W ciągu kilku dni walk aresztowano ok. 700 osób. Więzienia przepełniły się tak, że w jednej celi przetrzymuje się już czasami po dwie osoby.

Media korporacyjne w Polsce tym razem nie nazywały protestujących bezdomnymi. Pisano za to o lewackiej młodzieży. Duńczycy nie byli tak skorzy do uproszczeń. Dla nich szokiem była masowość protestów oraz to, że w społeczeństwie konsensusu jakaś grupa społeczna posunęła się do przemocy.

Konserwatywna minister sprawiedliwości próbowała obciążyć odpowiedzialnością za zamieszki rodziców, którzy rzekomo nie dopilnowali swoich dzieci. Drugiego dnia protestów duńska telewizja państwowa DR.DK pokazywała rodziców aresztowanych dzieci. Trudno byłoby ich uznać choćby za roztrzęsionych. Mówili, że politycy stworzyli problem Ungdomshuset, a teraz nie chcą brać odpowiedzialności za skutki, chcieliby obciążyć nią rodziców. Wyglądało to tak, jak gdyby Dania była miejscem, gdzie tzw. konflikt pokoleń nie istnieje. Rodzice stawali murem za swoimi dziećmi przyznając im prawo do politycznych protestów.

Skutki zamieszek niemal od razu były szacowane i wyceniane w milionach koron. Ściągnięcie do Kopenhagi policjantów z całej Danii, spalone samochody, masa dodatkowego sprzątania, zamknięcie sklepów i granic(!) - starano się wszystko skalkulować. A właściciele sklepów w okolicy domu przyznawali, że owszem tracą na zamieszkach, ale i tak popierają młodych. Niektórzy dziwili się, że w kraju, w którym jest miejsce dla każdego, nie ma miejsca dla młodych.
Być może częściowo dzięki temu wycenianiu zamieszki odniosły jakiś sukces. Udało się bowiem 'podbić cenę' jaką władze muszą zapłacić za to, że sprzedały budynek razem z lokatorami.

Dlaczego wybuch był tak gwałtowny? Ungdomshuset przez lata działalności stał się częścią tożsamości wielu ludzi, zwłaszcza młodych. Zajęcie i zniszczenie go odebrane zostało jako atak na to kim są i jacy są młodzi Duńczycy. Ale nie wiem jak o tym zrozumiale napisać po polsku, w kraju emigrantów ;) W programie 'Deadline' powiedziano, że zamieszki nie powinny być niespodzianką. Były przygotowywane od dawna (każdy mógł o tym przeczytać w Internecie) na wypadek, gdyby policja wkroczyła do Ungdomshuset. Cały konflikt młodych z władzami trwa ponad 7 lat! Ludzie związani z tym miejscem byli bardzo różnorodni, byli też wśród nich pacyfiści. Decyzje zapadały w drodze konsensusu. Ale władze, przez to, że odmawiały rozmów z młodymi, zepchnęły ich na pozycje bardzo radykalne. Po wykorzystaniu także prawnych możliwości walki, młodzi nie mieli już nic do stracenia. Dlatego zdecydowali się na – jak to ujął socjolog w studio – 'samobójcze' zamieszki.

Do młodzieży na ulicach nie przyznała się żadna partia polityczna. Nawet socjaldemokraci nie mogli zrozumieć dlaczego protesty nie są pokojowe i dlaczego podczas zamieszek niszczone są banki i sklepy. Politycy twierdzą, że 'już nie lubią młodych'. Aktualnie rozsyłane smsami hasło 'kwiaty zamiast kamieni' zapowiada pokojowe demonstracje aż do czwartku.
W czwartek dzień kobiet, który został uchwalony międzynarodowym dniem kobiet w 1910 w budynku przy Jagtvej 69 w Kopenhadze czyli tam gdzie mieści się Ungdomshuset! Odbyła się tam wtedy pierwsza międzynarodowa konferencja kobiet, zorganizowana przez Międzynarodówkę Socjalistyczną. W ten dzień ma się również odbyć akcja w obronie tego historycznego miejsca.[CIA]

1 komentarz:

Piotr Kowzan pisze...

Ciekawie brzmi taki apel z Kopenhagi:
http://indymedia.dk/article/951
gdzie widać znaczenia jakie przywiązuje się ulicznej przemocy (pokazać się w mediach, policzyć się, wejść do historii i nie dać się stamtąd usunąć). Takie apele i zapowiedzi/zaproszenia np. na youtubie pokazują jak bardzo i szybko taki ruch umiędzynaradawia się. I że pojawiają się tam cele nie do wyartykułowania w 'poważnej' prawicowej polskiej tv czy gazecie (chyba, nie widzę TV).

"We only just started!
category københavn | fristeder | opinion/analysis author Monday March 05, 2007 18:12author by xxx

Thanks for a great weekend. Its been amazing taking to the streets with you all. None of us will ever be the same again.
Ritt (the mayor of Copenhagen), gathered all the Danish police in Copenhagen to prevent us from reacting, on the eviction of Ungdomshuset. That didn’t stop us. We defied everything and created history. With millitary precision the police made a surgical incision. But the boil they thought that they were to remove in a flash, soon spread all over the city and to places such as Hamburg, Cologne, Berlin, Gothenburg, Trondheim, Malmo, Oslo, Stockholm, Istanbul, Vienna, Århus, Horsens, Umeå, Karlskrona and many more places. It was covered by all the Danish media and it was the top story with CNN, BCC and Al Jazeera. This weekend we have proven once and for all, that we are not a marginalized subculture, but a large, and growing, group of young people. When people riot on a scale like this weekend, it is proof that something is totally wrong. In a democratic country, all the alarms should be ringing, when you send in the whole police force to fight down a social and cultural uprising. But a social and cultural uprising can take on many forms. One thing is burning cars, something else is taking the fight into our everyday lives.
Now it is Monday morning. And the weekdays are back. The kind of weekdays where you go to work and school, shop for dinner and take the bus. And maybe doubt is beginning to kick in. Will the system get the last word, if you get up this morning, and drink your coffee and go to work as usual? The capitalist society has got us by the throat, but we have shown them that it doesn’t have to be like that.
When doubt sticks its head out, that is when we have to learn form it. It is there for obvious reasons. Our friends have been unjustly imprisoned in huge numbers. We have been poisoned with gas, beaten with clubs, and had our homes raided. It’s all right to be afraid. But can we continue our lives like nothing happened? NO! Cause this Monday is not like the others. The creativity and energy that has been released can be used to keep the struggle going, and we are the ones who will decide how to carry on the fight. We will keep on coming back again and again. Time after time we break the systems frames of perception. We will keep on doing the unexplainable and selfexplanatory things. The unexpected and unpredictable. We want everything.
We took a big step and showed how important this social and cultural struggle is. A struggle where so many will risk so much to get the attention of the world around them. But the struggle for more free spaces, where we can show our resistance against a tendency of normalization that only wishes to make people more effective, docile and obedient, must be fought in the schools, at work and on the social security office.
The energy we exhibited in the weekend, is the core in a society, the holds more than cafe latte, nuclear families and pension funds. Its about much more than a house. Its about our lives and the future, about how society as a whole should develop.
We have drawn the eyes of the world to a fight, that is fought everywhere. We have created history, and history will not be forgotten in one day. Even though today is Monday, the struggle continues. Don’t push away the daily routine like it can’t be changed. Use it. Tell your fellow students and colleagues about our struggle. Remember that we are many.

Now we must stand together and look out for each other. We must make big plans, and on top of that it will be great fun too. Are you ready? This is bigger than Jagtvej 69."